Raport o śląskim zdrowiu

Rzesze amatorów tłustych dań, muszą liczyć się z tym, że posłuszeństwa odmówi im układ krążenia. Tak jak u Krystyny Smutołochy, która po zawale trafiła do tyskiej kliniki chorób serca. – Należy wykonywać regularnie jakieś ćwiczenia, gimnastyka, spacery. To niejednokrotnie ratuje życie. Niestety w mojej sytuacji… – stwierdza Smutołocha. Lekarze przyznają, że takie refleksje niestety przychodzą po czasie.
Co ważne, często w gorszym stanie niż mężczyźni, na Śląsku są kobiety. Tak przynajmniej wynika z badań przeprowadzonych przez docenta Pawła Buszmana.
Ślący mężczyźni przeciętnie żyją około 70 lat, podczas gdy średnia w kraju wynosi 72 lata. Śląskie kobiety przeciętnie nie dożywają 80 lat. Kobiety w innych częściach kraju nie mają problemów z przekroczeniem tej granicy.
Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka: tłuste jedzenie, alkohol, papierosy, brak ruchu i zanieczyszczenie środowiska. Choć w tej ostatniej dziedzinie i tak wiele się zmieniło. – Następuje poprawa. Siłą rzeczy, ponieważ tutaj było kiedyś najgorzej, ale to my mamy najwięcej do zrobienia – przyznaje Adam Liwochowski z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Tak jak w dziedzinie kultury fizycznej, która wciąż jest zaniedbywana. Doskonale wie o tym Krystyna Bochenek, która od dawna stara się przekonać Ślązaków, a przede wszystkim Ślązaczki do aktywnego trybu życia. – Kobieta śląska mniej się zawsze zajmowała sobą. Bardziej dbała o rodzinę, uważając, że na przykład kiedy biega ze szmatą po domu to też jest jakiś rodzaj gimnastyki i to też jest sport – wyjaśnia Bochenek.
Troska o dom zdaniem dyrektor Muzeum Historii Katowic zawsze była w śląskich rodzinach na pierwszym miejscu. A że mąż górnik musiał dobrze zjeść, to oczywiste. – Kobieta nie gotowała dwóch obiadów, gotowała jeden. Jadła to samo co mąż, no a jej praca mimo wszystko nie była adekwatna do tej ciężkiej pracy pod ziemią – tłumaczy Jadwiga Lipońska-Sajdak, dyrektor Muzeum Historii Katowic.
Jednak obnażenie złych nawyków Ślązaków, to nie jedyny cel badania. Docent Paweł Buszman przyznaje, że chciał udowodnić, że zły stan zdrowia to poniekąd efekt niesprawiedliwego podziału pieniędzy przez Narodowy Fundusz Zdrowia. – Fundusze są ograniczone w stosunku do potrzeb. Od ponad pół roku nie zapłacił pełnego wykonania w zakresie zawałów serca – podkreśla Buszman.
Niestety dziś w centrali NFZ nikt sprawy komentować nie chciał. Trudno też określić, czy statystki wpłyną na zmiany funduszowych obliczeń. Dlatego Ślązakom pozostaje zmiana diety, albo modyfikacja obecnej.
Matrona i zapracowany mężczyzna – taki obraz rodziny nadal praktykowany jest na Śląsku. I wciąż niewiele osób zdaje sobie sprawę, że ma on realne przełożenie na zdrowie.