RegionŚwiatWiadomość dnia

Ratownicy górniczy z Bytomia w pełnej gotowości. Chcą jechac do Turcji na miejsce największej katastrofy ostatnich lat!

W wyniku pożaru, który wybuchł w kopalni w tureckiej Somie, zginęło trzysta jeden osób. Cały czas trwa akcja poszukiwawcza. Chęć pomocy wyrazili ratownicy z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu. Są w gotowości, czekają na sygnał z Turcji. – Takiej akcji w historii nie było, żeby taka ilość ludzi zginęła. Każda akcja jest inna, ciężko powiedzieć co byśmy tam zastali. To jest akcja pożarowa, a w takich braliśmy już udział – mówi Paweł Wachowicz, ratownik górniczy.

W prywatnej kopalni węgla we wtorek doszło do wybuchu transformatora. Ofiar jest tak dużo, bo do tragedii doszło w momencie, gdy jedna ze zmian kończyła pracę, a druga ją rozpoczynała. Nawet, jeśli ktoś taki wybuch przeżyje, szanse na uratowanie maleją z godziny na godzinę. Eksperci podkreślają, że niektóre decyzje w trakcie akcji ratunkowej były błędne. – Nie rozumiem jak można do podziemia kopalni, w której jest pożar, wtłaczać powietrze. To jest podstawowy błąd w sztuce. To powoduje rozniecanie pożaru. Ludzie zginęli ze względu na to, że się po prostu najnormalniej w świecie spalili – tłumaczy Jerzy Markowski, były ratownik górniczy.

O zaniedbaniach w kopalni, w której doszło do tragedii, mówi się już nie tylko w Turcji. Przed ambasadą tego kraju w Warszawie pikietowali Turcy, którzy na temat tragedii mają własne zdanie. – Chcemy, żeby ministrowie i cały rząd podał się do dymisji, dlatego że to jest straszna historia, straszny wypadek. Tego nawet nie można nazwać wypadkiem, to po prostu morderstwo.

Z poszkodowanymi górnikami solidaryzują się też związkowcy ze Śląska, którzy zdają się sobie sprawę z problemów w tureckim górnictwie. – Mają duży problem z rządem, który zaczął oszczędzać na bezpieczeństwie górników. My od czasu do czasu też z tym problemem walczymy w Polsce. Póki co jakoś udaje nam się na bezpieczeństwie nie oszczędzać – zaznacza Wacław Czerkawski, Związek Zawodowy Górników w Polsce.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Nie oszczędzają się też ratownicy górniczy ze Śląska. Ich deklaracja pomocy Turkom wynika z olbrzymiego doświadczenia. Podkreślają, że umiejętności Polaków są z najwyższej światowej półki, z której często korzystają też potrzebujący zza granicy. – Ratownictwo polskie jest do dyspozycji gdziekolwiek na świcie, by się coś działo. Szczególnie właśnie w katastrofach górniczych. Pomagaliśmy w Doniecku, gdzie była akcja, pomagaliśmy w Armenii, gdzie było trzęsienie ziemi – mówi Zygmunt Ożóg, Centralna Stacja Ratownictwa Górniczego w Bytomiu. Śląscy ratownicy górniczy w Turcji też już byli. Pomagali ofiarom trzęsienia ziemi, trzy lata temu.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button