Region

Ratownicy na czterech łapach

Byłem kiedyś w Zabrzu na przeszukiwaniu zawalonego domu i mój pies wyszedł z tego gruzowiska, nie wiedziałem dlaczego nie chce wejść, ale poszedłem za nim. Myslałem, że już jest zmęczony i dosłownie po 10 sekundach zawaliło się całe pietro – opowiada Adam Van der Coghen, naczelnik grupy jurajskiej GOPR.

Psy ratowników Jurajskiej Grupy GOPR biorą udział w akcjach poszukiwawczych i ratują ludzi uwięzionych pod gruzami, współdziałają z policją. – Specyfika szkolenia i wykorzystania naszych psów służbowych jest zupełnie inna, ale podczas wspólnych akcji, prowadzonych zmasowanych działań widać, że nasze psy i ratownicy doskonale się rozumieją – mówi Jarosław, KPP w Zawierciu.

Ale żeby zawsze mogły się porozumieć i nos nigdy ich nie zawodził muszą ćwiczyć. Agnieszka Jesień pierwszy raz brała udział w szkoleniu jako pozorantka. – Troszeczke się bałam tych psów, ale dostałam buzi od Kamela, Delta obkroczyła mnie na około i poleciała do swojego pana, także jest fajnie.

Szkolenie psa uczy przede wszystkim pokory do siebie, do życia. Pies nie jest sprzętem sportowym, jest przyjacielem i też może mieć gorszy dzień – tłumaczy Małgoarzata Bendkowska, przewodniczka psa ratowniczego.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Dla Hagana najgorszym dniem był 28 stycznia 2006 roku. Jego pan podczas akcji ratunkowej na MTK dostał zawału serca. Pies po prostu zaczął szczekać alarmować, dotarły służby ratownicze i zabrali mnie stamtąd, psa zabrali gdzie indziej – opowiada Leszek Zach, były przewodnik psa ratowniczego.

Od tego czasu Hagan się zmienił, stał się agresywny. Trudno uwierzyć, że kiedyś ratował ludziom życie. Takie potknięcia są jednak rzadkością…bo na psi nos z reguły można liczyć.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button