Raz na wozie…

Z prędkością 2200… samochodów na dzień. A ma być jeszcze więcej i szybciej. Tyska fabryka Fiata jako jedna z nielicznych w branży motoryzacyjnej zamierza zwiększyć produkcję i zatrudnić nowych pracowników. – To jest chyba najważniejsze, że jest pewna praca, jest dobrze, ludzi mają zatrudniać, jest bardzo dużo nowych inwestycji, pięć modeli będzie produkowanych w ciągu dwóch lat, także jest naprawdę dobrze, pracy jest mnóstwo – stwierdza Remigiusz Bzowski, pracownik Fiata.
Z taśm produkcyjnych tyskiego zakładu zjechało w ubiegłym roku pół miliona samochodów, a do pracy przyjęto 1500 nowych pracowników. Kryzys? – Jak na razie nas to omija i jest dobrze, cieszymy się z tego – mówi Adam Łaskarzewski, pracownik Fiata. – Lepiej wiedzieć, że będzie się pracowało – dodaje Bożena Wersing, także pracownica Fiata.
I jak zapowiadają przedstawiciele firmy, pracy nie zabraknie. – Planujemy w roku 2009 wyprodukować co najmniej tyle samochodów jak w roku 2008, a jeśli się uda oczywiście i będzie więcej zamówień, to oczywiście jesteśmy gotowi produkować więcej samochodów – wyjaśnia Bogusław Cieślar.
I tutaj kończy się motoryzacyjna sielanka. 200 osób zwolnionych, dwu- zamiast trzyzmianowego systemu pracy i niepewne jutro. Tak wygląda sytuacja w gliwickiej fabryce Opla. – Od poniedziałku będziemy pracować, ale ile tego nikt nie wie znając sytuację z poprzednich miesięcy to było tak, że poniedziałek, wtorek, środa, czwartek, piątek, a w sobotę już się okazuje, że w przyszłym tygodniu nie pracujemy – stwierdza Arkadiusz Malatyński, “Solidarność”, Opel Gliwice.
Zła kondycja General Motors, ale przede wszystkim brak w ofercie najmniejszych samochodów, to według specjalistów powody problemów gliwickiego Opla. – Dzisiejszy klient przychodząc do salonu sprzedaży samochodów stawia sobie jako jedno z decydujących, ile to auto będzie mnie kosztowało później, nie tylko zakupu, co też jest niezmiernie istotne, ale też ile będę musiał wydawać co miesiąc – tłumaczy dr Bartłomiej Gabryś, Akademia Ekonomiczna w Katowicach.
Role kryzysowego narzeczonego w takich okolicznościach spełnia Fiat 500, albo produkowany w tej samej fabryce Ford Ka. 96% tych samochodów trafia na eksport… dobrem, a raczej nie-dobrem importowym pozostaje kryzys.