Region

Reaktywacja legendarnej Leśniczówki w Chorzowie

Leśniczówka doczekała się w końcu remontu i znów otwiera drzwi. – Jak pojadę tam, bo mamy tam grać w październiku koncert, to zobaczę jak tam elegancko zrobili. Podobno załatali też drogę przy Leśniczówce i podobno teraz tam będzie Las Vegas – mówi Jan “Kyks” Skrzek, muzyk.

Wymienione zostało niemal wszystko. Został klimat – mówi Rafał Fortuna, nowy właściciel Leśniczówki. – Dowiedziałem się od znajomych, że obiekt niszczeje i popada w ruinę. No i bałem się oto, żeby taki obiekt jak Leśniczówka przeszedł w ręce jakiejś osoby, która zrobiłaby tu pizzerię albo restaurację, a przecież to jest nieśmiertelne – tłumaczy.

Nie dawno Leśniczówce stuknęło 27 lat. Na koncie kilkaset, a może nawet kilka tysięcy koncertów. Dziś trudno zliczyć i spamiętać ilu artystów zagrało już na tej scenie. Jan “Kyks” Skrzek w Leśniczówce występował wiele razy. Kiedy po raz pierwszy – nie pamięta. – Ptaszki ćwierkają, jest cisza i spokój, fajne dziewczyny chodzą, no i piwko dobre. Mogłeś się kimnąć do rana, mogłeś grać i nikt cię nie chciał wyrzucać – wspomina muzyk.

Początkowo Leśniczówka była miejscem spotkań muzyków. Te czasy doskonale pamięta gitarzysta Andrzej Urny. – Zacisze niesamowite. Tam graliśmy, spaliśmy i robiliśmy wiele innych rzeczy, które temu towarzyszą. W każdym bądź razie było super wesoło i koleżeńsko – przyznaje. I twórczo. Bo w Leśniczówce działał też teatr, były kręcone filmy. Muzycy przyjeżdżali nagrywać płyty. Wśród nich był między innymi John Porter. – Ten materiał był tak dobry, że Johny nie wiedział co wybrać, bo materiał miał na sześć godzin, a trzeba było zmieścić dwie godziny. To było coś rewelacyjnego – mówi Mirosław Rzepa ze Śląskiej Grupy Bluesowej.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Jeszcze kilkanaście miesięcy temu muzyków witał w Leśniczówce dziurawy dach i obawa, że kultowe miejsce przestanie istnieć. – Obiekt w swoje ręce wziął młody człowiek, który pała wielką miłością do tego miejsca. Najbardziej mnie zbudowało i ucieszyło właśnie to, że jest to zrobione nie z punktu widzenia biznesu, ale jest to robione z uczuciem – stwierdza Leszek Winder ze Śląskiej Grupy Bluesowej.

Ci, którzy nowe wnętrze mieli okazję już zobaczyć są pod wrażeniem. – To było zawsze kultowe miejsce i nadal jest. Myślę, że jest też świetnie zrobione dlatego życzę wszystkim, którzy tu będą grać wspaniałych koncertów i przeżyć – mówi Agata Złocka, stała bywalczyni Leśniczówki.

Te najbliższe inauguracyjne już dziś. Ale to dopiero początek, bo jak zapowiada nowy właściciel, w Leśniczówce muzyczne menu znów będzie bogate.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button