Referendum w Gliwicach nieważne – Zbyt niska frekwencja

Zygmunt Frankiewicz prezydencki fotel będzie piastował jeszcze przynajmniej przez rok. W referendum wzięło udział ponad 11 procent gliwiczan – to jednak zdecydowanie za mało by obalić rządy w mieście. Sam zainteresowany przyjął to ze spokojem. – Ja byłem w domu i spokojnie robiłem to co mogłem w czasie wolnym i naprawdę to nie jest dla mnie być albo nie być. Bo o to toczyła się ta gra. Do urn karty wrzuciło blisko osiemnaście tysięcy wyborców z czego ponad szesnaście tysięcy opowiedziało się za odwołaniem prezydenta i rady. – Myślę, że wiele osób się bało właśnie po zastraszeniach pana prezydenta, urzędnicy nauczyciele, służba zdrowia bojąc się straty posady nie brała udziału. Dlatego jego inicjatorzy nieudaną próbę obalenia gliwickiej władzy nie traktują jako porażki. – Mamy odwagę powiedzieć, że nie wszystko nam się w mieście podoba i myślę, że mając do tego prawo będziemy dalej zajmować stanowiska w ważnych sprawach dla miasta i będziemy przyglądać się uważnie pracy pana prezydenta i rady miasta – stwierdza Bartłomiej Cisowski, inicjator referendum.
Lokalnych dziennikarzy, którzy szeroko opisywali całą “akcję referendum” – jego wynik nie dziwi, ale jak mówią w tym wszystkim chodziło o coś więcej. – Teraz już wiadomo, że te osoby, które referendum organizowały przymierzają się do startu w przyszłorocznych wyborach i był to też element wypromowania się i wykreowania się i zdobycia pewnej pozycji – uważa Nina Drzewiecka, Informator Rynkowy. Na tyle dobrej by można było w wyborach wystawić kontrkandydata, który powalczy z tym, który w Gliwicach panuje nieprzerwanie od szesnastu lat. – Pyta pan o konkretne nazwisko? Czy ktoś w ogóle jest tutaj w Gliwicach? Niewątpliwie, niewątpliwie tak – odpowiada Marek Berezowski, były radny opozycji.
Ale na razie o konkretach rozmawiać nie chcą. – Dlaczego przez to, że my zainicjowaliśmy tę akcję mamy być faworyzowani już dzisiaj przedstawiać kandydata, dla mnie to jest nieuczciwe – oznajmia Andrzej Pieczyrak, inicjator referendum. Faktem jest, że tegoroczne referendum może mieć wpływ na przyszłoroczne wybory. – Czy im się udało do szerszej publiczności, czy im się udało właśnie jakoś tak wprowadzić te negatywne tematy, bo wynik referendum nie musi o tym świadczyć. To być może to utrudnia prezydentowi w przyszłości walkę o reelekcję – wyjaśnia dr Marek Mazur, politolog.
– Ciężko powiedzieć. Myślę, że ani się nie osłabiły, ani nie wzmocniły notowanie prezydenta Frankiewicza. Myślę, że czas pokaże jak to będzie wyglądało – stwierdza Marcin Pawlenka, dziennikarz radia CCM. Na razie upływający czas korzystny jest dla Frankiewicza, który już przez szesnaście lat zarządza tym miastem i jak na razie zmienić tego się nie udaje. – Kiedy były ostatnie wybory, każdy kto szedł do wyborów mówił, że głosuje przeciw i jakoś dziwnie rewelacyjnie przeszedł większością głosów, a każdy głosował na nie – wspomina mieszkanka Gliwic.
I choć dziś na twarzy prezydenta pojawił się uśmiech, to jednak wygraną w tej potyczce komentuje na chłodno. – Ja mam co robić i dla mnie prywatnie to nie jest żadna tragedia. W związku z czym nie ma też emocji i przeżywania. W kategoriach sportowych to tak, dlatego, że przegrywać nikt nie lubi, a to był dość istotny test.
Zaliczony na piątkę z plusem. Kolejny, zdecydowanie poważniejszy już za rok, gdy do urn przyjdzie zdecydowanie więcej niż jedenaście procent mieszkańców.