Regionalne fundusze pozwolą nam zdobyć Oscara? Sprawdziliśmy, jak na Śląsku finansowane są filmowe produkcje!
-Kamera… Poszła… Akcja! Pierwszy klaps na planie, bez pieniędzy ani rusz. Funduszy potrzebuje każda produkcja. A nie każdy filmowiec może liczyć na możnego sponsora. –Są fundusze filmowe w Europie, które mają duże budżety. W Polsce tych wielkich budżetów nie ma, ale bardzo dobrze, że regiony dotują filmy – mówi Magdalena Gościniak, rzecznik prasowy Silesia Film. W naszym województwie co roku to pula milionowa. Na dotacje ze Śląskiego Funduszu Filmowego mogą liczyć zdolni filmowcy. Ich pomysły i scenariusze ocenia specjalna komisja. Chętnych nie brakuje. -Z roku na rok finansujemy mniej więcej tyle samo filmów. Są to filmy i krótko metrażowe i pełnometrażowe i filmy dokumentalne. Więc na pewno zawsze trzeba próbować – Magdalena Rychła. Festiwal Regio Fun.
Gdyby nie pieniądze z regionalnych funduszy nie powstałyby takie filmy jak: “Jestem Bogiem” czy nagrodzone na festiwalach w Montrealu i Gdyni “Warto Żyć”. Źródeł finansowania warto poszukać też w miejskich kasach. Katowice przykładowo dołożyły się do produkcji ostatniego filmu Magdaleny Piekorz “Zbliżenia”. -Katowice grają można powiedzieć główną rolę scenerii tego filmu, bo akcja filmu rozgrywa się właśnie w Katowicach – mówi Marcin Stańczyk, Urząd Miasta w Katowicach. Efekt końcowy na dużym ekranie, duża będzie też promocja miasta. Żeby jednak tak się stało, producent filmowy musi najpierw jakoś przekonać potencjalnego sponsora. -Ogromny nacisk kładziemy na taką praktyczną stronę. Uczymy naszych studentów jak wypełniać wnioski, jak konstruować budżety. Jest to ogromnie ważne, to jest wiedza która czasem jest pomijana w szkołach filmowych – mówi Joanna Malicka, koordynatorka warsztatów dla młodych producentów.
A taki budżet filmowy podlega potem jeszcze kontroli. –Daje Pan komuś środki z obowiązkiem rozliczenia się. Pewno ustaliłby Pan swoje zasady – mówi Radosław Gumułka, Prezes Zarządu Grupa Gumułka-Audyt. I czy te zasady zostały przez filmowców spełnione. To wszystko sprawdzają audytorzy, wynajęci przez Polski Instytut Sztuki Filmowej. -Produkcja filmowa to jest potężny biznes i gdyby tak spojrzeć na to z punktu widzenia przepływów pieniężnych, z punktu widzenia zysków i strat możliwych do osiągnięcia. No to produkcją filmową żądzą takie same zasady jak innym przedsięwzięciem – uważa Radosław Gumułka, Prezes Zarządu Grupa Gumułka-Audyt. A wszystko i tak potem zweryfikują widzowie. Wyprzedane premiery filmowe oznaczają kasowy sukces, nie tylko producentów, ale i samych autorów ich możnych mecenasów.