Rejestrowana kradzież

Jadwiga Wójcik już kilkakrotnie musiała odwiedzać komisariaty policji, gdzie już dwa razy powtarzała to samo i pokazywała dokumenty. – Zaczyna mnie już to powoli irytować i denerwować, bo tracę niepotrzebnie czas i pieniądze – skarży się.
Wszystko dlatego, że kiedy 4 lata temu sprzedała samochód, kolejna właścicielka nie przerejestrowała go na siebie. – Ten numer rejestracyjny nadal istnieje w bazie organu, w którym został zarejestrowany pod nazwiskiem dotychczasowego właściciela z odpowiednio umieszczoną adnotacją o nazwisku i adresie nabywcy – wyjaśnia Tadeusz Hawrot z katowickiego magistratu.
Taka sytuacja nie byłaby kłopotliwa, gdyby ktoś, kto obecnie ma tablice rejestracyjne, wcześniej należące do Pani Jadwigi, nie zaczął łamać prawa. – Na kilku stacjach benzynowych dokonano kradzieży paliwa. Ktoś po prostu podjeżdża samochodem innej marki, ale na numerach rejestracyjnych mojego byłego auta, tankuje benzynę i ucieka – mówi Wójcik.
Pani Jadwiga wciąż musi się stawiać na kolejne wezwania na komisariat. Powód? Jej zeznania nie mogą być przekazywane wewnątrz policji, bo jak mówią funkcjonariusze każda sprawa jest inna. – Te wszystkie informacje trzeba zweryfikować, sprawdzić i udokumentować. Po prostu takie są nasze przepisy, a my musimy się ich trzymać – tłumaczy podkom. Jacek Pytel z KMP w Katowicach.
– Jeżeli sprawca zatankuje paliwo w Rzeszowie albo w Szczecinie, to czekają mnie kolejne wycieczki – denerwuje się pani Jadwiga. Jednak jak usłyszeliśmy na policji – niekoniecznie tak musi być. – Z punktu widzenia ekonomiki, prowadzonego postępowania oraz tego, żeby tej pani nie zapraszać do oddalonej jednostki, gdzie miało miejsce zdarzenie zostanie ona przesłuchana przez policjantów na miejscu – zapewnia asp. Mariusz Miszczyk ze śląskiej policji. Może i na miejscu, ale i tak wciąż przesłuchiwana.
Bezradni są też pokrzywdzeni właściciele stacji benzynowych. Zresztą nie tylko oni, bo jak się okazuje policja też. – Tacy kierowcy mają przeważnie kradzione tablice rejestracyjne, dlatego ciężko jest takiego sprawcę znaleźć – stwierdza Tomasz Tkacz, właściciel stacji benzynowej. Bo policjanci tylko sprawdzają w bazie do kogo należy auto i wzywają na przesłuchanie… w tym przypadku już 4 razy kobietę, która od czterech lat jeździ zupełnie innym.