Remis w meczu na szczycie
Bramki: 1:0 Takesure Chinyama (10), 1:1 Robert Lewandowski (75). Żółta kartka – Legia Warszawa: Maciej Iwański, Inaki Astiz. Lech Poznań: Sławomir Peszko, Dimitrije Injac. Sędzia: Paweł Gil (Lublin). Widzów 5 000.
Legia Warszawa: Jan Mucha – Jakub Rzeźniczak, Dickson Choto, Inaki Astiz, Tomasz Kiełbowicz – Piotr Giza, Roger Guerreiro, Ariel Borysiuk (68. Miroslav Radović), Maciej Iwański (81. Kamil Majkowski), Maciej Rybus – Takesure Chinyama.
Lech Poznań: Krzysztof Kotorowski – Marcin Kikut, Manuel Arboleda, Bartosz Bosacki, Ivan Djurdjević – Sławomir Peszko (90+1. Cueto Anderson), Semir Stilić, Rafał Murawski, Tomasz Bandrowski, Dimitrije Injac (64. Jakub Wilk) – Robert Lewandowski.
W meczu na szczycie piłkarskiej ekstraklasy Legia Warszawa zremisowała z Lechem Poznań 1:1 (1:0) i powróciła na fotel lidera ekstraklasy. Wisłę Kraków wyprzedza jednak tylko dzięki temu, że wygrała bezpośredni mecz i ma lepszy bilans bramek. Lech jest trzeci. Piłkarzom Legii po raz pierwszy od niemal dwóch lat towarzyszył bezustanny doping. To efekt rozmów między władzami klubu i skonfliktowanymi z nimi kibicami. Głośne wsparcie dobrze zmotywowało podopiecznych Jana Urbana – to gospodarze mieli inicjatywę i prowadzili grę. Stołeczni piłkarze udokumentowali przewagę już w 10. minucie, kiedy doskonałe podanie Rogera na bramkę zamienił strzałem głową Takesure Chinyama. Napastnik z Zimbabwe zdobył 17. bramkę w bieżącym sezonie i jest liderem tabeli strzelców.
Po zdobyciu gola Legia kontrolowała przebieg gry, a szczególnie dobrze w destrukcji spisywali się 17-letni Ariel Borysiuk i 22- letni Jakub Rzeźniczak. To w dużej mierze dzięki obu młodym zawodnikom Legia schodziła na przerwę prowadząc 1:0. Goście mieli dwie dogodne sytuacje przed przerwą. W 30. minucie Sławomir Peszko odegrał w polu karnym do Roberta Lewandowskiego, ale uderzenie reprezentacyjnego napastnika zablokował Tomasz Kiełbowicz. Dziesięć minut później Jan Mucha zatrzymał piłkę po dobrym uderzeniu Manuela Arboledy.
Po zmianie stron Lech zaatakował większą liczbą graczy. Piłkarze Franciszka Smudy mieli kilka dobrych okazji, bowiem gospodarze praktycznie stanęli i rozpaczliwie się bronili. W 65. minucie Semir Stilic zaskakująco strzelał z 14 metrów, ale dobrą paradą popisał się Mucha. Dwie minuty później minimalnie niecelnie strzelił Jakub Wilk, a uderzenie Sławomira Peszki sprzed pola karnego poszybowało nad poprzeczką. Przygniatającą przewagę Lech potwierdził w 75. minucie – po rzucie rożnym piłkę do siatki skierował Lewandowski. Legia miała jedną szansę, by ponownie objąć prowadzenie- do przypadkowo zagranej w pole karne piłki dopadł Chinyama, ale uderzenie zupełnie mu nie wyszło. Było to 101. starcie Legii z Lechem. Lepszy bilans mają “wojskowi”, którzy wygrali 42 spotkania. Lech triumfował 30 razy, a 29 razy padł remis. Bilans bramkowy wynosi 141-96.
Remontowany stadion Legii pękał w szwach. Na trybunach zasiadł komplet widzów, po brzegi wypełniona była też trybuna honorowa oraz loża prasowa. Na meczu dwóch najlepszych klubów nie zabrakło także selekcjonera reprezentacji Leo Beenhakkera. Swoich byłych kolegów dopingował także bramkarz reprezentacji Artur Boruc. Kibice kilkakrotnie skandowali nazwisko golkipera, który zasiadł wraz z nimi na trybunie.