RegionWiadomość dnia

Rewolucja w piłkarskiej ekstraklasie. Więcej meczów i co dalej?

Już od przyszłego sezonu, każda z ekstraklasowych drużyn zagra dodatkowo siedem meczów. – Stworzyliśmy system, który powinien zwiększyć liczbę meczów o stawkę w każdym momencie sezonu. I to powinno dać szansę na przyciągnięcie kibiców na stadiony – oznajmia Marcin Animucki, członek zarządu spółki Ekstraklasa S.A. Po trzydziestu meczach sezonu zasadniczego liga zostanie podzielona na grupę mistrzowską i spadkową. Jedni będą grać o medale, drudzy o utrzymanie. Dodatkowo rozegranych zostanie siedem kolejek. – Rozpoczniemy rozgrywki od 15 lipca. Z czego się wszyscy ucieszą, bo po raz pierwszy od dawna, polskie drużyny będą najpierw w rytmie meczów, zanim zaczną grac o europejskie puchary – uważa Maciej Wandzel, Rada Nadzorcza Ekstraklasy S.A.

Zwolenników reformy nie brakuje. Nie brakuje też jej przeciwników. Grzegorz Kapica, były król strzelców polskiej ekstraklasy uważa, że reorganizacja rozgrywek powinna iść w zupełnie inną stronę. – 18 dobrych drużyn, 17 spotkań w sezonie w jednej rundzie, 34 w sezonie. To jest to, co wszyscy przerobili, więksi od nas. Tego się trzymają i nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy iść inną drogą. Ale my Polacy zawsze tej innej drogi szukamy. Głosów krytycznych jest więcej. Przeciwko zmianom zafundowanym przez Ekstraklasę protestują przede wszystkim byli i obecni piłkarze. – To przerabialiśmy w zbliżonej formule dwanaście lat temu i niestety się to nie sprawdziło. Myślę, że ten pomysł również jest nietrafiony – podkreśla Piotr Mandrysz, trener GKS-u Tychy.

W środkowej części tabeli, to na pewno będą koszty, bo dużo mniej ludzi będzie chodziło na mecze, czyli koszta organizacji się zwiększa, a żadnych przychodów. Jedyny plus to ogrywanie młodzieży – dodaje Marcin Mięciel, były piłkarz.

Sporo głosów na nie słychać też ze strony dziennikarzy sportowych. – Odbyło się to praktycznie bez konsultacji. Trudno powiedzieć, czy gdyby dzisiaj ekstraklasa miała zagłosować za takimi zmianami, czy większość zagłosowałaby za – mówi Dariusz Leśnikowski, dziennikarz “Sportu”.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Od tej reformy nie zależy, czy Jeleń zacznie celniej strzelać, czy Zieńczuk celniej dośrodkowywać. To jest tylko jakiś tam cel, głównie cel sponsorów  i telewizji, które mają prawa do pokazywania tych rozgrywek – dodaje Rafał Kędzior, Orange Sport.

Kolejny sezon pokaże, czy ta reforma miała jakikolwiek sens. I czy zamiast rewolucji, lepsza w polskiej piłce nie byłaby… ewolucja.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button