Rewolucyjne zmiany na drogach. Co na to kierowcy?
Tylko dziś na autostradowym Węźle Murckowska w Katowicach sprzątać trzeba było kilka razy. Do przestrzegania ograniczeń prędkości nie przekonywała nawet niekorzystna pogoda. Do tego pościg za piratem drogowym w Tarnowskich Górach. Początkujący motocyklista w terenie zabudowanym nie tylko przekroczył prędkość dwukrotnie. – Popełnił szereg wykroczeń na łączną kwotę grzywny 1000 zł. Przekraczał linię ciągłą, uciekał przed ścigającymi go policjantami, jechał w terenie zabudowanym 127 km na godzinę – wymienia asp. Adam Jachimczak, KWP w Katowicach.
Od przyszłego roku taka szybka jazda może kosztować nawet dwa razy więcej. Mandaty będą wyższe, ale kierowcy nie będą tak surowo karani jak dotychczas. – Tak naprawdę tutaj chodzi o to, aby ukrócić handel punktami karnymi– wyjaśnia Alvin Gajadhur, Główny Inspektorat Transportu Drogowego. Czyli oszukiwaniu przy podawaniu danych sprawcy wykroczenia. Tych piraci drogowi będą mogli uniknąć punktów bez sięgania po oszustwo. Warunek jest jeden mandat musi być zapłacony do 21 dni. W tym czasie będzie on mniejszy o 20 procent. – Kierowca bardziej boi się punktów karnych, ponieważ przekroczenie limitu punktów karnych oznacza określone konsekwencje bardzo dotkliwe dla wielu kierowców – zaznacza Ewa Tokarczyk, Instytut Transportu Samochodowego.
Ale bardziej dotkliwe mogą też okazać się mandaty dla tych, którzy prędkość będą przekraczali za często. Trzy mandaty w ciągu jednego roku, albo ich suma przekraczająca 1200 złotych będzie oznaczało dla kierowcy płacenie podwójnych kar za każde nowe wykroczenie w roku następnym. Pytanie czy wysokie kary skutecznie odstraszą, zwłaszcza tych, których stać na ich częste płacenie. – Ludzie nie boją się pieniędzy, bo ktoś te pieniądze ma i można powiedzieć do 500 złotych jestem w stanie zapłacić. Boją się punktów karnych – oznajmia Andrzej Grzegorczyk, Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego.
Cel jednak, jak twierdzą pomysłodawcy, to nie ułatwienie życia bogatym, tylko przyspieszenie ściągania kar. Płacenia mandatów wielu kierowców wciąż próbuje skutecznie unikać. – Należy szybko zmienić przepisy, gdyż obecnie stosowane przepisy wykroczeniowe mogą doprowadzić w przyszłości do paraliżu sądu – tłumaczy Alvin Gajadhur, Główny Inspektorat Transportu Drogowego. Przyczynić się do tego może też zwiększenie liczby fotoradarów. W tej chwili w całym kraju jest ich mniej niż sto. Od nowego roku ma ich być prawie czterysta. Codziennie będą robić nawet do 24 tysięcy zdjęć. – Tego typu rozwiązanie przyjęło się naprawdę w bardzo wielu krajach Europy Zachodniej i ono przyniosło skutek – mówi insp. Mariusz Sokołowski, Komenda Główna Policji.
Między innymi we Francji i Włoszech, gdzie liczba śmiertelnych wypadków spadła o 40 procent. W Polsce na razie częściej z karami wygrywa beztroska. Motocyklista zatrzymany w Tarnowskich Górach nie miał prawa jazdy. – Trudno powiedzieć co kieruje tymi kierowcami. Mamy swoje bazy danych, także każde wykroczenie jest w nich odnotowywane i jeżeli ktoś nie posiada prawo jazdy jesteśmy w stanie to również sprawdzić – wyjaśnia asp. Adam Jachimczak, KWP w Katowicach.
Jak sprawdzać się będą zmiany dotyczące ruchu drogowego będzie wiadomo od przyszłego roku. Wiadomo, że na razie Polska pod względem śmiertelnych wypadków drogowych jest w czołówce Europy. Tylko w zeszłym roku w wypadkach zginęło ponad cztery tysiące osób.