Robotnicy z więziennej celi

Dokładni, skrupulatni, a przede wszystkim zupełnie darmowi. Jednak dla więźniów z wojkowickiego zakładu karnego, to coś więcej niż zwykły remont. Jak sami przyznają, dzięki temu mogą się wydostać na wolność, opuścić mury więzienia i poczuć trochę świeżego powietrza.
Czterech więźniów z zakładu karnego w Wojkowicach remontuje nową siedzibę Miejskiego Klubu im. Jana Kiepury. Szturmem zaatakowali to, co na co dzień tak mocno ich ogranicza. – Osadzeni, którzy tam pracują zatrudnieni są z własnej nieprzymuszonej woli, a prace wykonywane są nieodpłatnie – wyjaśnia kpt. Dominik Kopczak z zakładu karnego w Wojkowicach. Jednak to, że więźniowie nie otrzymują wynagrodzenia, nie wpływa na jakość wykonywanych prac.
Członkowie Klubu Kiepury są zadowoleni z wieloletniej współpracy ze skazanymi. – Ja nie mam z nimi żadnych problemów. O co poproszę, to wykonują. To są młode chłopaki. Raczej chętni są do współpracy z nami – przyznaje Norbert Latacz z Miejskiego Klubu im. Jana Kiepury w Sosnowcu.
Teraz dzięki tej współpracy pomieszczenia po byłym Technikum Energetycznym w Sosnowcu już wkrótce zamienią się w salki koncertowe. – Chcemy stworzyć w oparciu o MDK im. Jana Kiepury centrum kultury, które będzie skupiać nie tylko mieszkańców, głównie młodych mieszkańców Sosnowca, ale również okolic, bo w końcu Sosnowiec łączy – wyjaśnia Grzegorz Dąbrowski z UM w Sosnowcu.
A połączenie potrzeb miasta i zapału skazanych, to dobry pomysł na resocjalizacje, mówi doktor Maciej Bernasiewicz. Według niego właśnie poprzez takie prace skazani mogą odbudować swoją reputację. – Jest pewien błąd ze strony społeczeństwa w postrzeganiu ich, który myślę trzeba zmieniać, bo to są ludzie, którzy mają kwalifikacje – podkreśla dr Bernasiewicz z Uniwersytetu Śląskiego.
Więźniowie swoje kwalifikacje potwierdzili w Sosnowcu. Jednak jak sami przyznają, praca na rzecz Klubu Kiepury nie jest zupełnie bezinteresowna. I wyjaśniają, że dzięki temu jest łatwiej o warunkowe zwolnienie.