KrajRegionWiadomość dnia

Roboty i drony będą służyły w polskiej armii. Wojskowi wydadzą na to 2,5 mld zł!

Wygrywa ten, kto pierwszy wypatrzy wroga. Obserwowany z ukrycia, by atak był z zaskoczenia. To niełatwa rola zwiadowców. Tym z pomocą coraz częściej przychodzi nowoczesna technologia. -Możemy rzucić je z ręki, polecą na taką odległość żeby pokazać nam czy na przykład za przeszkodą nie znajduje się jakieś zagrożenie dla nas. Czy za murem nie znajduje się zagrożenie dla naszych ludzi – wylicza zalety dronów, które rozpoczynają służbę w Wojsku Polskim mjr. Artur Gońciarz, wykładowca w Zakładzie Rozpoznania i Dowodzenia. WSOWL w Wrocławiu. Drony, czyli bezzałogowe środki latające, to dla współczesnej armii podstawowe teraz wyposażenie. -Bardzo często przed wyjazdem patrolu naszych z bazy sprawdzamy drogi konwojów, drogi patrolowania. Przemieszczają się wokół baz sprawdzając, czy nie ma żadnego zagrożenia – dodaje major Gońciarz. By nie zostać w tyle za sojusznikami z NATO, polska armia od roku przeprowadza program automatyzacji wojska.

-Tu nie chodzi jedynie o środki latające, robotyzacja i automatyka pola walki to również pojazdy lądowe. Poruszające się po lądzie, pojazdy pływające i pojazdy podwodne – wylicza komandor Janusz Walczak, dyrektor departamentu prasowo-informacyjnego MON. To dzięki tym maszynom polska armia ma zachować to co najcenniejsze- życie i zdrowie swoich żołnierzy. Na program automatyzacji armii MON zamierza wydać 2,5 mld złotych. W ciągu najbliższych 2 lat na ten cel może przeznaczyć nawet 750 milionów złotych. Spora część tych środków może trafić do gliwickiego Flytronica. To właśnie tu powstają drony na potrzeby wojska. -FlyEye jest powiedzmy, jego modyfikacje to już są retuszowe rzeczy, to już jest dojrzały produkt, który nie wymaga pielęgnacji na co dzień – mówi Wojciech Szumiński, główny inżynier Flytronic. Drony świetnie sprawdzają się też w cywilu. Nad takim ich wykorzystaniem od ponad roku pracują naukowcy z wrocławskich uczelni: Uniwersytetu Przyrodniczego i Wyższej Szkole Oficerów Wojsk Lądowych. Ich eskadra dronów miałaby czuwać nad bezpieczeństwem miasta.

-Dolot zwykłym samolotem jest utrudniony albo czasochłonny, mogą być stosowane do likwidacji różnego rodzaju klęsk żywiłowych, przykładowo powodzi i zagrożeń typu przerwane wały – mówi ppłk. dr Józef Radzianowski, adiunkt w WSOWL. Na razie ich rola w cywilu, to zdjęcia z lotu ptaka. Te robione z dużej wysokości, za pomocą kamer są coraz bardziej popularne. By pilotować taką maszynę trzeba mieć stosowną licencję. W Unii Europejskiej cywilny dron bez licencji to automatycznie 400 euro mandatu. – Uprawnienia jest to nawet do 3 miesięcy z uwagi na fomalności. Wynajęcie helikoptera jest kilkunastokortnie droższe niż wynajęcie operatora z bezzałogowcem a widok i efekt jest ten sam – mówi Krzysztof Wąsala, firma Droneye.

Przyszłość także w wojsku należy do takich latających robotów. Nawet jeśli czasem zdarzy im się zgubić. Poszukwania zaginionego drona z toruńskiego poligonu trwaly kilka dni. Na szczęście warta 100 tysięcy złotych maszyna – mimo iż wojsko chciało już porzucać poszukiwania – w końcu się znalazła.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button