Rocznica blokady

Warto było przeżyć te wspaniałe czasy i na własne oczy cuda te zobaczyć. Rok 1999, Samoobrona w pełni zwarta i gotowa do walki o władzę. Objeżdżając cały kraj dniami i nocami, wtedy przejeżdżałem po tych różnych protestach. Wszędzie w Polsce praktycznie nie było powiatu, żeby nie było jakiejśkolwiek blokady – wspomina Andrzej Lepper, przewodniczący Samoobrony. A, że każdy ma ponoć takie wspomnienia na jakie sobie zasłużył, to dziś przewodniczący wracał z niczym nie skrępowaną nostalgią do wydarzeń sprzed dekady w Lubecku koło Lublińca. Wydarzeń, w których jego elektorat mocował się z systemem sięgając po wszystkie, nawet te niemerytoryczne argumenty. Było bardzo kijowo, wyszliśmy na drogi. Teraz inne czasy nastały ani wniosków takich, ani się nie pogarsza ani się nie polepsza – mówi Piotr Renard.
Ale żeby się polepszyło Samoobronie przewodniczący po latach wrócił do Lubecka, miejsca, w którym na poparcie przed laty mógł liczyć: Jestem i będę wdzięczny zawsze wszystkim, którzy brali udział wtedy, którzy umieli się upomnieć no i powtarzam, że to pomogło Samoobronie wejść do parlamentu i tam upominać się o prawa. A, żeby móc znów upomnieć się o prawa tych, którzy już raz mu pomogli mówił jak jest: Rząd nie pomaga firmom, przedsiębiorstwom, rolnictwu. I tłumacząc w lubeckiej remizie zawiłe prawa ekonomii wieścił to, jak niebawem będzie: Krach będzie wcześniej czy później z tym wszystkim. I później z tysiąca robi się milion, dopisywane zera a fizycznie jest tysiąc. Miliona nie ma.
Tyle, że kiedyś to co mówił przewodniczący tym ludziom wydawało się jakby prostsze i dlatego teraz trudno mu będzie liczyć na tych, którzy jeszcze 10 lat temu parli zapamiętale w wyznaczonym przez sztandar Samoobrony kierunku. Za Samoobroną byłem bo tu było masę osób, którzy byli za Samoobroną. Samoobrona nas zawiodła. Przede wszystkim w tym, że oni dla siebie. Myśmy na nich głosowali. A później jak Andrzej on się zaczął od nas odsuwać – stwierdza Henryk Pyka. Teraz znów się przysunął, bo przecież wiele ich dzieli ale łączą wspólne wspomnienia. Wspomnienia, które według Leppera odpowiednio podlane, w myśl prostej rolniczej zasady, na pewno czymś wykiełkują.