KrajWiadomość dnia

Rodzina zastępcza znaczy gorsza? Po dramacie w Pucku zawrzało

Państwo Gemza rodziną zastępczą są od dwóch lat. W ich domu ciepła rodzinnego jest na tyle dużo, by obdarować nim ośmioro dzieci. Rodzicami biologicznymi są tylko dla jednego z nich. – Pomysł gdzieś tam tkwił w nas zawsze, bo żona pracowała kiedyś w domu dziecka. Ja też pomagałem dzieciom. Wykształcenie mam pedagogiczne, więc zawsze z dziećmi chciałem pracować. Byłem nauczycielem, miałem doświadczenie w pracy z dziećmi i tak nas tknęło w Wigilię – mówi Łukasz Gemza, prezes Stowarzyszenia Zawodowych Rodzin Zastępczych.

Od złożenia stosownych dokumentów do momentu, kiedy w domu pojawiły się dzieci minął dokładnie rok. Jako rodzina zastępcza musieli przejść przez sito kwalifikacyjne. Wywiad środowiskowy i psychologiczny. Szereg badań lekarskich, potem jeszcze szkolenie. – Przyszli rodzice pytają, jak rozmawiać o sytuacji rodzinnej, o rodzicach biologicznych. Z tymi dylematami przyszli rodzice zastępczy muszą sobie potem sami poradzić. Izabela Koziaczek – Paździor prowadzi dla nich specjalistyczne szkolenia w Rudzie Śląskiej. – Rodzicielstwo zastępcze to trudny kawałek chleba i rzeczywiście kandydatów brakuje. W dziale pieczy zastępczej robimy dwie edycje szkoleniowe rocznie, w których bierze udział około dwóch, do trzech rodzin – kandydatów – informuje Izabela Koziaczek – Paździor, Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Rudzie Śląskiej.

Miejskie Ośrodki Pomocy Społecznej nie zawsze jednak to sito selekcyjne uważają za dostatecznie szczelne. – Powinniśmy się zastanowić nad zagęszczeniem sita kwalifikacyjnego, nad wydłużeniem procesu kwalifikacji i wprowadzeniem bardziej długotrwałej praktyki dla kandydatów na rodziny zastępcze. Obecnie kandydat przechodzi tylko dziesięciogodzinną praktykę, nie da się niczego zauważyć – stwierdza Jolanta Pyrek – Księżyk, Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Katowicach.

Te wątpliwości pojawiły się po rodzinnym dramacie w Pucku. Przed sądem stanęła rodzina zastępcza oskarżona o zabicie dwójki adoptowanych dzieci. Wiesławowi Cz. grozi 10 lat pozbawienia wolności za pobicie ze skutkiem śmiertelnym chłopca, jego żona za zabójstwo dziewczynki w więzieniu może spędzić resztę życia. – Ogromnie to nami wstrząsnęło, nie mniej informacje, które dostajemy z telewizji, z mediów o tym, kto pełnił rolę rodziny zastępczej – mówi Agnieszka Gemza, rodzic zastępczy.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Tragedią z Pucka zajmują się już prokuratorzy. Błędów szuka też rzecznik praw dziecka. – Dzisiaj nie wiem, co zawiodło, ale badam tę sytuację. Zleciłem kontrolę dokumentacji instytucji, które podejmowały działania w tym zakresie. Kiedy zgromadzę ten cały materiał, poddam go głębszej analizie i wtedy będziemy mogli próbować odpowiadać na te pytania – mówi Marek Michalak, Rzecznik Praw Dziecka.

Biologiczne dzieci tych ludzi trafiły już pod opiekę najbliższej rodziny podejrzanych. Dzieci adoptowane do kolejnej rodziny zastępczej. – Najważniejsze, żeby stworzyć tym dzieciom spokojny dom, spokojne otoczenie, w którym będą umiały to wszystko przeżyć, przetrawić, przewentylować i nauczyć się teraz troszeczkę innego nastawienia do świata – tłumaczy Agnieszka Błach – Tomera, psycholog dziecięcy.

Oby tylko dramat z Pucka nie zmienił nastawienia do sprawujących bez zarzutu opiekę rodzin zastępczych. – To jakby wprowadza taką złą atmosferę wokół rodzicielstwa zastępczego. Jest mnóstwo fantastycznie funkcjonujących rodzin zastępczych a wiadomo, że zawsze głośniej mówi się o tych złych przypadkach – stwierdza Jolanta Pyrek – Księżyk, Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Katowicach.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button