Rodzinna skarga na tymczasowe aresztowanie prezydenta Świętochłowic

Wejście w mury bytomskiej prokuratury dla Eugeniusza Mosia oznaczało jedno: zamianę prezydenckiego gabinetu na inne warunki. Jego rodzina nie potrafi pogodzić się z tym, że w areszcie spędził już blisko pół roku, a prokuraturę oskarża o okrucieństwo i utrudnianie kontaktów. – Wysłaliśmy skargę do Prokuratora Generalnego z prośbą o interwencję, aby przemówił do rozsądku prokuratorowi Lempartowi i uświadomił mu, że takie traktowanie rodziny podejrzanego jest po prostu nieludzkie – mówi Alina Moś-Kerger, córka aresztowanego tymczasowo prezydenta.
Śledczy nie mają wątpliwości, że Eugeniusz Moś w areszcie zostać musi i z rodziną widywać się nie może, ze względu na ciężar zarzutów i prawdopodobieństwo mataczenia. – Pod uwagę przy zastosowanych środkach zapobiegawczych bierze się także postawę oskarżonego, to czy pozostając na wolności będzie utrudniał postępowanie przygotowawcze – wyjaśnia Artur Ott, prokurator rejonowy w Bytomiu.
Skargi rodziny, która nie trafiła jeszcze na prokuratorskie biurka, dziś nikt nie chciał komentować. – Nie wiem jaka będzie treść tego pisma, natomiast w praktyce pisma takie przekazywane są zgodnie z właściwością do prokuratury nadzorującej prokuraturę, na którą wpływa skarga, czyli do prokuratury apelacyjnej w Katowicach – tłumaczy Mateusz Martyniuk, rzecznik Prokuratury Generalnej.
Kiedy tam trafi i zostanie rozpatrzona – nie wiadomo. Ale to właśnie upływający w więziennych murach czas jest kluczem do wyjścia prezydenta Świętochłowic na wolność – przekonuje karnista, dr Arkadiusz Ludwiczek. – Po 12 miesiącach trwania tymczasowego aresztowania już nie sąd właściwy do rozpoznania sprawy tylko sąd apelacyjny będzie właściwy w sprawie. W tym przypadku natomiast będą musiały już decydować o tym szczególne względy – mówi dr. Ludwiczek.
Moś nie jest jedynym podejrzanym w tej sprawie. Zarzuty ciążą między innymi na byłej sekretarz miasta i byłym wiceprezydencie Świętochłowic. – Z panią Jolantą S-K rozwiązano umowę o pracę bez wypowiedzenia, z panem zastępcą prezydenta sytuacja była analogiczna, przy czym w grę wchodziło odwołanie go z tej funkcji – mówi Marek Króliczek, sekretarz miasta.
Eugeniusz Moś choć zza krat, formalnie nadal jest prezydentem miasta. Jego obrońca walczy, by opuścił areszt. Do tej pory bezskutecznie. Prawdopodobnie dlatego, że śledztwo zatacza coraz szersze kręgi. – Na podstawie tych wszystkich dowodów jakie pozyskaliśmy, a w szczególności zeznań świadków wystąpiła podstawa do zatrzymania dodatkowych osób w sprawie i postawienia im zarzutów – mówi Artur Ott, prokurator rejonowy w Bytomiu.
Tyle, że choć podejrzanych nie brakuje, świat zza krat od pół roku ogląda tylko Eugeniusz Moś. Reszta jest na wolności.