Rodzinne obchody rocznicy wybuchu III Powstania Śląskiego
– Wielkie rocznice powinniśmy czcić bardziej w sercach, bardziej obywatelską postawą, a mniej poprzez akty dokonywane przez urzędników – powiedział PAP wojewoda opolski Ryszard Wilczyński.
Dodał, że wcześniejsze obchody – uroczysty apel poległych i składanie wiązanek pod pomnikiem Czynu Powstańczego – zaczynały się kojarzyć tylko z zakłóceniami uroczystości przez nacjonalistów, którzy podczas składania kwiatów unosili ręce w geście hitlerowskiego pozdrowienia.
– Zdecydowaliśmy się to zmienić – stąd przeniesienie części oficjalnej do Muzeum Czynu Powstańczego. Dzięki temu przypomnimy też społeczności lokalnej, że mamy takie muzeum. Gdybyśmy wciąż powtarzali te same rytuały, stałyby się w którymś momencie zupełnie puste – zaznaczył wojewoda.
Członkowie i sympatycy Obozu Narodowo-Radykalnego, którzy w ubiegłych latach zakłócali powagę święta, w tym roku także pojawili się pod pomnikiem. Kilkudziesięcioosobowa grupa młodych ludzi wznosiła okrzyki “Śląsk opolski zawsze polski”, “Nasze ulice, nasze kamienice” i “Niemcy won z polskich stron”, jednak powstrzymała się od faszystowskich gestów. Manifestacja ONR była legalna. Policja nie interweniowała.
Po sesji naukowej w muzeum rozpoczął się rodzinny piknik w skalnym amfiteatrze u stóp pomnika czynu powstańczego. Grała orkiestra dęta, zorganizowano też pokazy grupy pasjonatów wojskowości. Członkowie grupy “Dynamiczne Pokazy Militarne” (DPM) zademonstrowali odbicie zakładnika z rąk terrorystów, zatrzymanie nielegalnych handlarzy bronią i pracę punktu kontrolnego na misjach wojskowych.
– Nasze pokazy są wiernym odtworzeniem tego typu działań prowadzonych przez specjalne jednostki różnych armii. Nie odwzorowujemy konkretnych akcji, ale procedury, jakie pokazujemy, są niemal identyczne w większości nowoczesnych armii – powiedział PAP Paweł Lipiński z grupy DPM.
Pasjonaci współczesnej wojskowości, którzy w swoim gronie mają m.in. b. żołnierza “GROM-u”, przygotowali również strzelnicę, gdzie można było strzelać do tarczy z broni pneumatycznej, będącej wierną repliką współczesnej broni strzeleckiej.
Tereny wokół Góry św. Anny były w 1921 roku widownią krwawych walk śląskich powstańców i wojsk niemieckich. Rozpoczęte w nocy z 2 na 3 maja powstanie było reakcją na niekorzystny dla Polski wynik plebiscytu z 20 marca. Za przynależnością do Polski głosowała mniejszość – 40,3 proc. ludności. W głosowaniu brały udział również osoby, które wyemigrowały ze Śląska – 182 tys. z Niemiec i 10 tys. z Polski.
W reakcji na werdykt interpretującej wyniki Międzysojuszniczej Komisji Plebiscytowej (Polska miała otrzymać tylko powiaty pszczyński i rybnicki – PAP) Ślązacy chwycili za broń. Walki trwały dwa miesiące. W ich trakcie powstańcy opanowali prawie cały obszar plebiscytowy.
Ostatecznie Rada Ambasadorów zdecydowała o korzystniejszym dla Polski podziale Śląska. Z terenu objętego plebiscytem do Polski przyłączono 29 proc. obszaru i 46 proc. ludności – Katowice, Świętochłowice, Królewską Hutę (obecny Chorzów), Rybnik, Lubliniec, Tarnowskie Góry i Pszczynę.
Taki podział Śląska był korzystny dla Polski pod względem gospodarczym – na przyłączonym terenie znajdowały się 53 kopalnie z 67 istniejących, 22 z 37 wielkich pieców oraz 9 z 14 stalowni.