Rowerami na podbój Europy

Górnicy mają w sumie sto jedenaście lat. I jeden wspólny cel – dotrzeć do Rumunii na rowerach i przeżyć wspaniałą przygodę. – W Rumunii będziemy już działali na zasadzie takiej – bez zasad. Ja spisałem tylko na kartce parę nazw: Transylwania, Zamek Draculi, Bukowina, polskie wsie, Kaczyca – wymienia Zdzisław Majerczyk, emerytowany górnik, podróżnik. Żeby dotrzeć w te miejsca i wrócić do domu, dwóch emerytowanych górników będzie musiało przejechać ponad cztery tysiące kilometrów.
Podróż długa, ale dla Mieczysława Bienieka odległość ma raczej małe znaczenie. Poważne doświadczenie w podróżowaniu już ma, bo w ciągu siedmiu miesięcy dojechał do Tybetu… autostopem i spotkał się z Dalajlamą. Potem zwiedził też Afrykę i Bliski Wschód. – Podpaliłem Talibom chatę na pograniczu afgańsko-pakistańskim i to dość fajna historia, a zarazem jak później się dowiedziałem mogłem przypłacić to spotkanie z Talibami głową. Ale gdzieś tam ktoś u góry nade mną czuwa i myśli sobie, jak już podróżujesz, to podróżuj.
Na trasie będą zdani tylko na siebie. Wsparcie pozostawiając w domu. A te pomimo, że z odległości kilku tysięcy kilometrów, to może okazać się bardzo pomocne. – Jak jechał dookoła Polski byliśmy w kontakcie. Siedziałam na internecie i sprawdzałam schroniska, trasy, jaka pogoda – tak, żeby mógł na bieżąco być z informacjami – wspomina Anna Majerczyk, żona podróżnika. Nie tylko z informacjami, ale też z formą, bo jak podkreśla Zbigniew Domżalski, z rudzkiego klubu rowerowego Tigris, który sam przejechał kilkadziesiąt tysięcy kilometrów, najtrudniejszy może być sam początek wyprawy. – Kryzys dnia trzeciego, bo pierwsze dwa dni się dobrze jedzie. Najgorszy jest trzeci, czwarty i piąty dzień, ale to wtedy z reguły powinni ewentualnie przygotować się i zaplanować krótsza trasę.
Trasę, która ma być dopiero wstępem, do jeszcze odważniejszych wypraw. – To jest takim moim wstępem, takim raczej preludium do mojego marzenia, czyli objechania rowerem Afryki. Ta wyprawa ze Zdzichem to jest taki wstęp do spełniania marzeń – podkreśla Mieczysław Bieniek.
Oni kierunek spełniania swych marzeń już wybrali, pytanie, czy ktoś, kiedyś, będzie chciał do nich dołączyć?