Region

Rowerem na rynek

W licznej asyście stróżów prawa i przy akompaniamencie oklasków. Tak na krakowski Rynek wjechały “składaki”, bo tak o sobie mówią osoby po przeszczepie. Z Zabrza wyjechali w piątek. Pokonywali odcinki średnio po piętnaście kilometrów. Nie ukrywają, że chwilami pojawiały się wątpliwości, czy uda się w ogóle dojechać. – Nachodziły mnie gdy pojawiała się jakaś większa górka. Co myślałem? Czy jestem w stanie to pokonać i pokonałem. Najważniejsze jest nastawienie psychiczne – opowiada Tadeusz Wandzel, uczestnik IV Rajdu Rowerowego do Krakowa. Na trasie podchodzili to rajdu z taką zaciętością, że nie zawsze pamiętali o naciśnięciu hamulca. – Jeden z naszych kolegów przeciął tam gdzieś kawałeczek opony, koleżanka upadła na kolano – nie wyglądało to groźnie, ale jak się okazuje jest parę centymetrów kwadratowych takiej rany – wspomina Jan Statuch, Stowarzyszenie Transplantologii Serca w Zabrzu.

Ale nawet takie sytuacje można razem przezwyciężyć, podkreśla Jan Malinowski, któremu trzy lata temu przeszczepiono serce. – Tworzymy jedną rodzinę i jeżeli komuś trzeba pomóc, to nie ma wyjątku – wszyscy się zatrzymują i pomagają sobie nawzajem. Pomoc owszem, ale nie przesadna. Według aktora Macieja Zakościelnego, który na krakowskim Rynku obserwował zmagania niepełnosprawnych sportowców, trzeba ich podziwiać, a nie nad nimi się litować. – Nie należy tutaj ani przesadnie rozpieszczać nikogo, ani poklepywać i mówić, ale jesteście biedni czy coś w tym stylu. Bo oni sami tego nie chcą i nie lubią i myślę, że nie potrzebują tego.

Litowanie i pomoc nie była też potrzebna na trasie rowerowego rajdu. – Przyszykowałam się na to, że będę musiała co chwilę mierzyć ciśnienie i ściągać z drogi co poniektórych pacjentów. Ale po nich w ogóle nie było widać tego zmęczenia – relacjonuje Ilona Tadeusiak, pielęgniarka. I to, że udało się dojechać do Krakowa, jest dla Anny Dymnej potwierdzeniem tezy, że tacy ludzie potrafią korzystać z każdej chwili życia. Nowego życia. – Oni potrafią docenić to co mają, my tego często nie umiemy i często życie nam przecieka między palcami. Bo my nie wiemy jacy my jesteśmy szczęśliwi, że w ogóle żyjemy. A oni to wiedzą.

Wiedzą też, że za rok znów pojawią się w Krakowie i już zapowiadają, że będzie ich więcej, i że znów wejdą na wyżyny swoich umiejętności.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button