Rowerowe schody w Czeladzi

Na zwykłą miejską ścieżkę rowerową bez odpowiedniego sprzętu i przygotowania lepiej się na rowerze nie zapuszczać.
– Starszym osobom jedyne co można polecić, to sprowadzenie roweru albo objechanie tej trasy – zaleca Kamil Górniak, który uprawia wyczynową jazdę na rowerze.
Zjazd Kamila zakończył się nie bez uszczerbku. Na szczęście nie na zdrowiu, ucierpiał tylko sprzęt.
Miejsc w Czeladzi, gdzie na ścieżki rowerowe trzeba wyjątkowo uważać jest więcej. Burmistrz miasta jednak problemu nie dostrzega.
– Tak się zdarza, że są i schody na trasie rowerowej. Ważne jest to, że jest trzydzieści siedem kilometrów i jeżeli trafią się jedne schody, to z całym szacunkiem, ale nie jest to wielki problem – mówi Marek Mrozowski, burmistrz Czeladzi.
Jak się okazało nie tylko w tym jednym miejscu trzeba być niezwykle czujnym. Zasadzek jest wiele, a na trasach rowerzyści muszą walczyć nie tylko z przeszkodami, ale i o przestrzeń dla siebie – bo dla wszystkich miejsca nie starcza.
– Nie odważyłbym się zjechać rowerem w tym miejscu. Znak ścieżki rowerowej postawiony. Myślę, że ktoś zrobił niezły dowcip stawiając tu ten znak – mówi Krzysztof Rumiński, mieszkaniec Czeladzi.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że bardziej liczy się ilość, a nie jakość.
– Jesteśmy chyba najlepsi, jesteśmy chyba rekordzistami pod względem powstawania ścieżek rowerowych w tak krótkim czasie. Przecież to jest pół roku, jeden sezon właściwie – dziwi się Krzysztof Paliga, rowerzysta.
Urzędnicy po za tym, że “dbają” o to, aby na trasach nudno nie było wydaje się, że równie mocno liczą na spostrzegawczość rowerzystów. Bo nic nie jest tu oczywiste…
– Jazda wzdłuż tych znaków jest chyba bardziej ekstremalna od tej, którą ja uprawiam. Można się pogubić – zauważa Bartosz Paliga, zawodnik freeraidowy.
Do tej pory stworzono już ponad trzydzieści kilometrów tras rowerowych w Czeladzi. Jednak prawdziwych i nowo utworzonych jest prawdopodobnie nie więcej niż kilometr.
– Prowadzimy stronę internetową, na której wypowiadają się mieszkańcy Czeladzi. Nie spotkałem pozytywnej opinii, większość osób krytykuje, że ten projekt nie jest robiony z głową. Postawiono na ilość a nie na jakość – mówi Przemysław Szałański, Stowarzyszenie Moja Czeladź.
Jakość w urzędzie podobno też się liczy, bo urzędnicy w sprawie ścieżek nie powiedzieli jeszcze ostatniego zdania. Proces ich powstawania nie dobiegł jeszcze końca.
– To co jest już wykonane jest natychmiast oznakowywane tak, żeby jak najszybciej wszyscy mogli z tego korzystać – zapewnia Marek Mrozowski, burmistrz Czeladzi.
I korzystają… nie inaczej niż do tej pory.