Ruda Śląska: Plakaty wyborcze czy informacyjne?

– Oni są wszyscy fajni, jak wybory idą, a jak jest koniec wyborów to się wszyscy zmywają i żadnego nie ma – uważa Henryk Kudlek, mieszkaniec Rudy Śląskiej. Na plakatach nazwiska radnych są, ale o swoich osiągnięciach przed kamerą mówić już nie chcieli. Przez telefon radni, owszem mówili, ale przed kamerą stanąć nie chcieli:
– Ja bym wolał się nie wypowiadać, bo ja nie wiem na czym to polegało, te plakaty szczerze mówiąc – Jacek Jarocki.
– No była sugestia, żeby powiesić te plakaty, kto tam co zrobił – Władysław Kucharski.
Co oni dla miasta zrobili, sami wiedzą najlepiej, ale postanowili przypomnieć mieszkańcom, że to dzięki nim budynki są piękniejsze, a i boisk ciągle przybywa. Zdaniem opozycyjnego radnego Teodora Howańca w zasługach tych z plakatów nie ma nic nadzwyczajnego. – Te problemy, które są poruszane na tych plakatach są problemami, za którymi głosują wszyscy radni. Tu nie ma podziałów na jakieś tam ugrupowania. Ale radnych podzielono, bo tylko Ci z koalicji zostali z nazwiska wymienieni. I to zdaniem opozycji, początek przedwyborczej gry. – Jeszcze nie ogłoszono kiedy są terminy wyborów, a tutaj już Ci radni, którzy mają stanowić prawo to prawo łamią – zaznacza Zbigniew Domżalski, radny Rudy Śląskiej.
To nie kampania wyborcza, a informacyjna zapewnia Jarosław Kania, którego nazwisko również znajduje się na plakatach. – Chcieliśmy podkreślić, że radni z naszej formacji z PO i cześć z ugrupowania Wspólnie dla Rudy Śląskiej popierało te inicjatywy. My podkreślamy konkretne osoby w konkretnej sytuacji i jest to kampania informująca, że Ci konkretni radni uczestniczyli w podejmowani decyzji – wyjaśnia przewodniczący rady miasta w Rudzie Śląskiej. Decyzja o powieszeniu plakatów zapadła, ale kto i ile za nie zapłacił rudzkim urzędnikom jakoś nie udało się sprawdzić. O konkretnej kwocie nie mówią też Ci, którzy mieli za akcję zapłacić. – To jest niewielki koszt, to jest rząd kilkuset złotych myślę na całe miasto – odpowiada Jarosław Kania, przewodniczący rady miasta w Rudzie Śląskiej.
Znacznie większe mogą być koszty polityczne. Jeśli mieszkańcy uznają, że radni radzą sobie całkiem dobrze, ale tylko z autopromocją.