Rusza akcja Nie mam HCV

Wirus może okazać się zabójczy, bo o tym, że w ogóle jest – człowiek dowiaduje się zwykle przypadkowo. – Nieświadomość wynika ze skrytości samego przebiegu infekcji HCV. Narządem docelowym jest wątroba – tłumaczy dr Teresa Kurzawa, laboratorium Zespołu Szpitali Miejskich w Chorzowie. Wirus w organizmie może pozostać niewykryty przez wiele lat. Nieleczony powoduje marskość, a w konsekwencji raka wątroby.
Półtora roku temu Łukasz dowiedział się, że jest nosicielem HCV. I tak jak większość zarażonych do dziś nie wie, od kiedy jest chory. – To był przypadek, bo mój dobry przyjaciel prosił mnie, żeby oddać krew na jego znajomego, który uległ wypadkowi samochodowemu. Oczywiście tą krew oddałem i po kilku dniach zadzwoniły panie z laboratorium, że badanie trzeba powtórzyć, bo są pewne niepokojące wyniki – opowiada Łukasz.
W Polsce prognozuje się, że chorych-nieświadomych jest ponad 700 tysięcy. Ile dokładnie – nie wiadomo, bo w Polsce nie przeprowadza się rutynowych badań. Pierwsze ogólnopolskie, bezpłatne badanie ruszyło właśnie w 30 miastach. Na Śląsku można się przebadać w szpitalach w Chorzowie i w Katowicach. – To badanie w kierunku przeciwciał HCV nie jest w koszyku świadczeń gwarantowanych. Dlatego lekarze ich nie zgłaszają, bo nikt im nie zwróci pieniędzy za zlecone badanie – informuje dr Elżbieta Puacz, prezes Krajowej Izby Diagnostów Laboratoryjnych. W trakcie akcji “Nie mam HCV” – ma zostać przebadanych cztery tysiące osób. Wyniki badań mają być przestawione minister zdrowia. Teraz za badanie trzeba zapłacić około 30 złotych. – Wirus HCV powoduje osłabienie naszej odporności. W tym momencie każda najdrobniejsza infekcja – ona przebiega gwałtownie – wyjaśnia dr Wioletta Jurczyk-Stanisławska, Przychodnia “Novia” w Chorzowie.
Wirusem zarazić się można praktycznie wszędzie.W teoretycznie sterylnym laboratorium, u dentysty czy kosmetyczki. Miejscem podwyższonego ryzyka są też studia tatuażu. Często wystarczy drobne skaleczenie. Trwają prace nad lekiem, który będzie w stanie zniszczyć wirusa całkowicie. Powoli medycyna zaczyna z nim wygrywać. – Wiadomą jest rzeczą, że w niedalekiej przyszłości uda się to zakażenie leczyć. Mam nadzieję ze skutecznością prawie 100%. Natomiast jaki będzie ostateczny kształt tej terapii, to dzisiaj nie da się na to pytanie po prostu odpowiedzieć – oznajmia dr n. med. Arkadiusz Pisula, specjalista chorób zakaźnych.
Zarażony Łukasz od prawie dwóch miesięcy bierze udział w programie badawczym. Testuje na swoim organizmie skuteczność leku, który już za klika miesięcy ma szansę trafić na rynek. – Pojawia się bardzo często gorączka, która utrudnia funkcjonowanie, brak apetytu. Ja w ciągu miesiąca schudłem prawie 10 kg, jedząc normalnie tak naprawdę. Ma jednak szansę wrócić do zdrowia. Szansę, której nigdy by nie miał, gdyby po prostu się nie zbadał.
Więcej szczegółów o akcji znajdziecie na stronie www.kidl.org.pl