Ruszył proces byłego prezydenta Przemyśla
Według przemyskiej prokuratury Ryszard L., powołując się na znajomości w Bieszczadzkim Oddziale Straży Granicznej (SG), przyjął dwa razy po 20 tysięcy złotych, w zamian za obietnicę załatwienia pracy dwóm osobom. Miało się to stać w 2004 roku.
On sam nie przyznaje się do zarzucanego mu czynu. Utrzymuje, że rozmawiał o pracy w SG, ale nie brał za to pieniędzy.
Wraz z wiceprezydentem na ławie oskarżonych zasiadła Urszula S., która odpowiada za płatną protekcję.
W sprawie oskarżonych zostało jeszcze troje innych osób, które przyznały się do winy i poddały się dobrowolnie karze. Tadeusz S. oskarżony o płatną protekcję i wręczenie łapówki został skazany w osobnym postępowaniu na 3 lata w zawieszeniu na 5 lat i karę grzywny, Stanisław S. i Maria O. oboje oskarżeni o wręczenie korzyści majątkowej na rok, w zawieszeniu na 3 lata.
Ryszard L. od lipca ubiegłego roku przebywa w areszcie. W trakcie śledztwa także nie przyznał się do winy. Według prokuratury jego wyjaśnienia jednak są sprzeczne z materiałem dowodowym oraz wyjaśnieniami innych oskarżonych i zeznaniami świadków. Grozi mu do 8 lat więzienia.
Proces udało się rozpocząć dopiero za trzecim razem. W kwietniu rozprawę odroczono, ponieważ oskarżona Urszula S. przedstawiła zaświadczenie lekarskie o chorobie, a w czerwcu powodem odroczenia była nieobecność jej obrońcy, który w tym czasie miał inną rozprawę.