Rybnik odleciał na Marsa! 30 seconds to Mars zagrał koncert w Rybniku! [ZDJĘCIA]
Euforii fanów nie było w stanie zahamować nawet spóźnienie amerykańskich gwiazd ani ponad 6-godzinne oczekiwanie na występ popularnych Marsów. A czekać, było warto. Kilkanaście tysięcy osób na koncert Jareda Leto i spółki na Śląsk zjechało z całej Polski. Dwugodzinne show rozgrzało tłum do białości. Prawie wszyscy opuszczali rybnicki stadion w doskonałych nastrojach. – Jared stanął na wysokości zadania, naprawdę świetne wykonanie wokalne, również play lista była bardzo fajna. Świetnie zagrali. Nic dodać, nic ująć. Po prostu super – mówi Marcin Chojnarski, fan z Bochni.
Sekret tego sukcesu nie tkwi jedynie w muzyce. – To jest zespół, który jest bardzo energetyczny na scenie, który ma niesamowitą współpracę ze swoimi fanami. Świetna interakcja pomiędzy tym co się dzieje na scenie, a tym ludźmi z publiczności – komentuje Ola Szatan, dziennikarka muzyczna. Choć tego wieczoru współpracować z publicznością nie mógł perkusista i brat wokalisty – Shannon Leto. Ten na rybnickim koncercie się nie pojawił. Został zatrzymany za prowadzenie auta po spożyciu. Jednak nawet takie wybryki swoim idolom są w stanie wybaczyć najbardziej zagorzali fani.
Ewelina Głos zdecydowała się po ostatnim koncercie zespołu na zrobienie tatuażu. Logo Marsów na jej plecach symbolizuje wszystkich członków amerykańskiej kapeli. – To nie jest sama triada, to też są skrzydła, udowodniły mi że mogę się wznieść – wyżej, więcej zdobywać. Generalnie muzyka, którą tworzy ten zespół bardzo mi w tym pomogła – stwierdza.
Pomaga podobno nawet wtedy, gdy długo wyczekiwany koncert nie do końca spełnił oczekiwania. – Nie było słychać głosu Jareda Leto, ale mimo wszystko jak się znało tekst, to można sobie było dopowiedzieć, można było zaśpiewać – mówi Paulina Tuniewicz, fanka z Gryfowa Śląskiego.
Zobaczyć Jareda w akcji można też w poniedziałek (23.06) w Krakowie. Tam promuje wyreżyserowany przez siebie dokument Artifact. Kamera muzykom z Los Angeles towarzyszyła podczas toczącego się procesu z ich wytwórnią fonograficzną. Swój trzeci studyjny album This Is War – Marsi nagrali bez presji czasu, według własnych reguł – nie tych narzuconych przez show biznes.