Rycerze z będzińskiego bractwa wezmą udział w Bitwie Narodów

Adrenalina – właśnie tego pożądają współcześni rycerze. Mimo świąt Bractwo Rycerskie na Zamku w Będzinie ćwiczy taktykę. Już za tydzień czeka ich starcie pod ukraińskim Chocimiem, by pokonać ubiegłorocznych triumfatorów Rosjan. Rycerze z będzińskiego zamku jako jedyni z województwa śląskiego zostali wybrani do polskich oddziałów.
Kilkanaście grup z całej Europy, a nawet Kanady 30 kwietnia rozpocznie kilkudniowe starcie. Spotkają się w średniowiecznej fortecy w Chocimiu. Tam zmierzą się najlepsi z najlepszych. – Nie było żadnych udawanych walk, żadnych inscenizacji, tylko tak jak się walczyło kiedyś, czysta bitwa, bez żadnych ograniczeń – mówi Witold Wroński, uczestnik ubiegłorocznej bitwy. Bo w Bitwie Narodów, najbardziej prestiżowym starciu w Europie, przeciwnie do wszystkich rekonstrukcji historycznych nie ma ustalonego scenariusza. Będzińscy rycerze szykują się na mocne uderzenie. – Żeby wygrać trzeba być dobrze wyszkolonym i zgranym. Liczy się też szybkość i zdecydowana postawa – uważa Tomasz Konopka, który dowodzi Bractwem Rycerskim Zamku Będzin.
Dominik Szlosarczyk mieczem wojuje od trzech lat. Na Ukrainie zmierzy się w pojedynku jeden na jednego. Intensywnie trenuje już od tygodni, bo dla niego to ostatnio najważniejsze życiowe wyzwanie. – Praktycznie wszystkie odłożone pieniądze idą właśnie na to hobby. Właśnie w tym roku skompletowałem nowy zestaw. Niestety, zbroja szybko się zużywa, dlatego co roku trzeba coś wymienić. Można powiedzieć, że to worek bez dna – przyznaje. A i umiejętności wciąż trzeba doskonalić. Bo mężczyzna w zbroi może wpaść w oko nie jednej białogłowej.
Trzask tarcz, blask mieczy i gorące emocje przyciągają kobiety do grup rekonstrukcyjnych. Na polu walki też ich zabraknąć nie może. – Głównie dbamy o to, żeby mężczyźni byli zawsze napojeni i nie przegrzewali się zbytnio. Zdarza sie, że trzeba też coś dowiązać do sprzętu – mówi Sandra Mroźińska, dama z Bractwa Rycerskiego Zamku Będzin. Czyli nie jest to jednak rola damy dworu. – Wiadomo, że w średniowieczu kobieta zajmowała inną pozycję, ale to nie znaczy, że teraz jesteśmy traktowane jakoś gorzej – tłumaczy Joanna Gadacz, również dama w będzińskim bractwie.
Gorsze traktowanie rycerze gwarantują jedynie przeciwnikom, z którymi staną w szranki. Zapowiadając jednocześnie, że z pod Chocimia nie wrócą na tarczy.