Rynek niezgody w Żarkach

Po przebudowie rynku w Żarkach zakupy wymagają już nie tylko czasu, ale i sporego wysiłku. – Kobieta nie zrobi zakupów – 5 kg cukru, 3 kg ryżu, 2 kg mąki, do tego kupi jeszcze chleb i tak dalej. Będzie miała 2 torby i będzie je nieść 300 metrów? No nie! Takie czasy już minęły – denerwuje się Adam Nowak. Rozgoryczenie mieszkańców jednak nie mija, po tym jak rynek opuścili budowlańcy ograniczono na nim ruch samochodów i pozostawiono niespełna 20 miejsc parkingowych. – Jest za mało tych miejsc parkingowych. Tak jak mówię, jeśli policzymy te sklepy to prawie tych miejsc starczy dla sklepowych, nawet braknie, bo jak w sklepie pracują 3-4 sklepowe to braknie – mówi Henryk Szpak, radny Miasta i Gminy Żarki.
Jak łatwo policzyć dla klientów miejsca tu już nie ma. Samochody mogą zatrzymywać kilkaset metrów dalej, dlatego rynek omijają coraz częściej. A to nie cieszy handlowców, bo mniej klientów to mniejszy zysk. Do tego dochodzą także trudności związane z dostawami towaru. – Przyjeżdżając z tym towarem trzeba stanąć bardzo daleko i te ciężkie skrzynki trzeba nosić kolo 100-200 metrów do sklepu, ponieważ tutaj nie można zaparkować dużym samochodem – żali się Janusz Krząstek, dostawca towaru. Można zaparkować na chodniku i jest to sposób, który pozwala zaoszczędzić wiele sił. Ale i taka oszczędność jest tylko pozorna, bo niezgodna z przepisami. – Policja ma raj, bo podchodzą ładują mandaty i sprawa załatwiona – stwierdza Adam Nowak.
Załatwić sprawę, ale w inny sposób postanowili mieszkańcy Żarek. Napisali petycję do władz miasta. – Mieszkańcy Żarek spontanicznie złożyli podpisy pod listami, w których proszą nasze władze o przywrócenie dawnej organizacji ruchu, żeby ten rynek mógł na nowo żyć. Podpisało się 700 osób – informuje Władysław Filipkiewicz, właściciel sklepu. A te 700 osób to blisko 10% mieszkańców całej gminy. Niestety spełnienie żądań mieszkańców Żarek oznaczało by kolejną przebudowę rynku. A na to nie ma pieniędzy i zgody. – Myślę, że nie będziemy podjeżdżać samochodem w każde miejsce, które byśmy chcieli, bo to jest nierealne – oznajmia Klemens Podlejski, burmistrz Miasta i Gminy Żarki.
Tak jak zdaniem burmistrza nierealne jest wprowadzanie zmian do przyjętego projektu przebudowy rynku. Miasto straciłaby wtedy dwa miliony złotych unijnej dotacji. – Ludzie omijają rynek, udają się do innych miejscowości i zachodzi pytanie, czy to było celem tej przebudowy? – pyta Władysław Filipkiewicz, właściciel sklepu.
A na to odpowiedzi wkrótce może udzielić prawo rynku, bo przy mniejszym zainteresowaniu zamiast sklepów mogą pozostać tylko puste sklepowe witryny.