Rzeka na ulicy

Źródełko pojawiło się kilka dni temu. – Woda cieknie swobodnie i na pewno w najbliższych miesiącach należy się spodziewać kolejnej podwyżki – mówi Józef Witkowski, mieszkaniec Piekar Śląskich.
Za wodę, która od tygodnia bez przeszkód płynie ulicą Ogrodową w Piekarach Śląskich – ktoś będzie musiał zapłacić. Rachunki jeszcze nie przyszły, a już pojawiły się inne problemy. – Zaczynam odczuwać konsekwencje u mnie w domu, bo zaczyna się wilgoć pokazywać w piwnicy, tam gdzie miałem zawsze sucho, widać, że to wilgoć – mówi Adam Kościański, właściciel posesji przy ulicy Ogrodowej.
Mieszkańcy problem zgłaszali. Wielokrotnie. I to nie tylko w wodociągach. – Zgłosiłem w odpowiednie miejsce, niech to zostanie moją tajemnicą – stwierdza Jacek Kierok, radny. – Jeden z nas zadzwonił do prezydenta, sekretarka odebrała i pomogła. Od piątku to tu leje, a prezydent pomógł – mówi Staniasław Rataj, mieszkaniec Piekar Śląskich.
I wreszcie wokół źródełka pojawiły się barierki. – Zgłosiła nam firma wodociągowa, że mieszkańcy okolicznych bloków utrudniają im pracę, no jak widać na miejscu nie potwierdza się to, czyli wodociągi wprowadziły nas w błąd – stwierdza Damian Będkowski, straż miejska w Piekarach Śląskich.
Robotnicy pojawili się kilkanaście minut później. I od razu zabrali się do pracy. – To jest wodociąg z Katowic. Wody tyle poleciało, a ludzie potem płacą pieniądze. Woda drożeje. Dzwonili, załatwili, to dzisiaj przyjechali – po tygodniu – mówi Kazimierz Kaleja, mieszkaniec Piekar Śląskich.
Mieszkańcy najbardziej boją się strat. Prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji uspokaja. – Nie zapłacą za to mieszkańcy Piekar Śląskich, w opłacie za wodę i ścieki, prawdopodobnie z tym problemem będzie musiał sobie poradzić dostawca czyli GPW Katowice – uważa Janusz Dulik, MPWiK.
Bo to właśnie Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów w Katowicach jest właścicielem uszkodzonej sieci. Wody nie zakręcił, bo uszkodzoną rurą płynęła do innych miast, a naprawa nie rozpoczęła się od razu, bo robotnicy usuwali inne usterki na terenie miasta. – Sytuacje awaryjne są wkalkulowane w działalność każdej firmy wodociągowej, ta również w ten sam sposób jest w naszych kosztach – uważa Jerzy Muszer, GPW w Katowicach.
Kosztach, za które tak, czy inaczej zapłacimy my denerwują się mieszkańcy. I nawet nie chcą myśleć, ile pieniędzy spłynęło w kanał.