Sądem w samorząd

Burmistrz Pszczyny pytać lubi, ale odpowiadać już nie zawsze. Przynajmniej na niektóre pytania. – Pszczyna nie odpowiedziała nam na pytania dotyczące kontroli wewnętrznych i zewnętrznych – opowiada Grzegorz Wójkowski, prezes Stowarzyszenia Bona Fides. A, że nie odpowiedziała już po raz kolejny, to Stowarzyszenie Bona Fides informacje zamierza uzyskać w inny sposób. – Jest to przykre, że burmistrz Pszczyny zamiast wziąć się do roboty i zacząć udzielać informacji publicznej to mówi, że wszystko jest w urzędzie ok. Zresztą między innymi będziemy szli do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego – dodaje Wójkowski.
Chodzi o pismo podpisane przez zastępcę burmistrza Pszczyny. Po odpowiedź na pytanie o wydatki na utrzymanie urzędu odsyła on na stronę internetową miasta, na której jednak takich informacji nie ma. Nie kwapi się też do przekazania danych na temat kontroli wewnętrznych i zewnętrznych przeprowadzonych w urzędzie. Jeszcze dwa tygodnie temu burmistrz Pszczyny – Krystian Szostak za swoimi podwładnymi stał murem. – Mamy urzędnikom dawać dodatkową pracę, która absorbuje ich i odrywa od bieżącej działalności? Dziś już taki stanowczy nie był. – Jeśli postępowanie wykaże nienależytą staranność w przygotowaniu informacji podpisanej przez konkretnego pracownika, taka osoba poniesie wówczas konsekwencje.
Niektórym pszczyńskim urzędnikom na pewno by się to przydało – uważa Renata Botor z lokalnego tygodnika Echo. – Zdarzają się problemy z uzyskaniem prostej informacji od urzędnika i przyjęłam taką zasadę, że dzwonię właśnie do pana burmistrza, on toruje drogę. Ale czasami na tej drodze pojawia się zator. Takie sytuacje dziwią prawników. Ich zdaniem, samorządowcy mieli wystarczająco dużo czasu, żeby dokładnie poznać ustawę o dostępie do informacji publicznej. – Dostęp do tej informacji ma każdy, bez podawania uzasadnienia jakiegokolwiek, a więc wskazywania interesu prawnego, czy jakiegokolwiek innego – wyjaśnia Czesław Martysz, prawnik UŚ.
Uzasadnienie do swojej skargi będzie za to miało stowarzyszenie Bona Fides. Podobnych skarg do Sądu Administracyjnego w Gliwicach rocznie trafia około 30-stu, a sprawy którymi interesują się mieszkańcy są bardzo różne. – Majątkiem gminy, majątkiem innych jednostek samorządu terytorialnego. Są to takie sprawy, które mogą nurtować zainteresowanego, ale również dotyczyć szerokiej rzeszy ludności – wylicza Leszek Kiermaszek, wiceprezes WSA w Gliwicach.
Bo to zarówno ta szeroka rzesza, jak i każdy z osobna o informację w urzędzie powinien prosić najwyżej raz.