Region

Samorządowcy grupują się przeciw partiom

W PSL tradycja zobowiązuje i trudno się dziwić, że i tym razem świeżość ustępuje doświadczeniu. – Parlament powinien być miejscem spokojnego stanowienia prawa, a mamy do czynienia z bardzo perfidną wersją polityki – mówi Władysław Serafin, kandydat na posła PSL.

Biorąc pod uwagę obecną koalicję stwierdzenie trochę jakby na wyrost ale ludowcy dwudziestego pierwszego wieku podobno znaleźli rozwiązanie. Śląskie listy do sejmu pękają w szwach.  – Każdy z nas powinien zastanowić się jak przekonać wyborcę aby chciał na niego zagłosować – dodaje Sławomir Wawrzyniak, kandydat na posła z ramienia PSL.

By wyborcy ideę mogli skonsumować z równie wielkim zapałem poprawny wizerunek nie wystarczy. Liczą na siłę tradycji, PSL to jedyna partia, która na polskim rynku politycznym utrzymuje się od stu szesnastu lat. – Zdobyć w każdym okręgu wyborczym mandat poselski aby PSL z województwa śląskiego miało reprezentację w parlamencie – mówi Marian Ormaniec.

Na drodze starym i nowym, ale jednak partyjnym politykom stają samorządowcy. Grupują się by ukrócić wojnę polsko-polską wysyłając, na razie do senatu, swoich obywateli. – My jesteśmy osobami, które inicjują pewien ruch. To jest tak jak drogowskaz – wskazujemy kierunek ale stoimy w miejscu – przekonuje Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa. Bo według nich polityka jest sprawą zbyt poważną, aby pozostawić ją w rękach polityków. – Często wystawiamy do parlamentu i senatu ludzi, których nie do końca znamy. Samorządowcy chcą postawić na tych, którzy są znani w środowisku – dodaje Małgorzata Mańka-Szulik, prezydent Zabrza.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Nic dziwnego, że ci znani i z doświadczeniem, jak lewicowy polityk Wacław Martyniuk, domagają się wyższej atencji i uznania, niż to które daje szóste miejsce na listach do sejmu. – Przez ostatnie lata pilnował interesów Warszawy, a nie regionu i województwa śląskiego – argumentuje Henryk Moskwa z SLD.

Do końca nie wiadomo czy stało się tak za karę czy dlatego, że tak po prostu każdy, nawet najbardziej wytrawny polityk, powinien w końcu udać się na emeryturę. – Dwadzieścia lat wystarczy, naprawdę. Ja mam głębokie wewnętrzne przekonanie i proszę mi uwierzyć, że to jest prawda – przyznaje Wacław Martyniuk. Tyle, że prawda wypowiedziana ustawi polityka

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button