Sąsiedzka zemsta w Rybniku! [WIDEO] Bernard L. uprzykrzał życie sąsiadom. Teraz trafił na plakaty

Rybnik-Zebrzydowice. Oaza ciszy i spokoju, ale to tylko pozory. W rybnickich Zebrzydowicach od dawno jest niespokojnie. -Bernard! Wyjdź! Opinie swoją przedstawisz na mój temat! – mówił pukając do drzwi Bernarda L. jeden z jego sąsiadów. To on od kilkudziesięciu lat skutecznie zakłócał ciszę sąsiadom. Bernard L. zatruwał życie mieszkańcom Zebrzydowic donosami na policję i straż miejską. Ci, którzy go dobrze znają, nie zostawiają na nim suchej nitki. -Popije sobie, zamyka wszystkie te bramy i wykonuje telefony. Powołuje się na rzekome znajomości. I nagle to zaczęło przynosić skutek, wie pan? To znaczy tak: Jak on dzwoni przyjeżdża straż, straż chyba 150 razy tutaj przyjechała – wylicza Ernest Porwa, sąsiad Bernarda L. Czara goryczy się przelała. Ktoś w widocznych miejscach zaczął w Zebrzydowicach rozklejać takie plakaty. Łatwo z nich wyczytać, że Bernard L. do świętych nie należy – lista jego grzechów wg. autora plakatów jest długa.
Sprawdziliśmy w sądzie. Mężczyzna faktycznie został skazany min. za kradzież prądu i dwa razy za groźby karalne. Kto rozkleja ogłoszenia trudno powiedzieć. –Nie dowie się pan. Choćby pan pytał – nie dowie się pan. -Ale wie pan, czy nie? -Nie odpowiem panu bo pan nagrywa – mówi jeden z mieszkańców Zebrzydowic.
Kamera nie przeszkadza jednak w wyliczeniu kolejnych przewin Bernarda L. -Paru sąsiadów pozbyło prawo jazdy. No w końcu okazało się, że ten pan też jeździ po pijanemu. Wystarczyło ino wezwać policję… to jest taki, taki fajny facet, noo… – mówi z przekąsem mieszkaniec Rybnika. Ale oni mają go już dosyć. Tym bardziej, że mocno dał się we znaki również urzędnikom. -Były telefony i rozmowy czy tam jakieś dywagacje na jakieś nie tematy i tematy były do 16, 16:30 – mówi Bronisław Drabiniok, radny miejski. -One jakoś absorbują tutaj uwagę strażników i w momencie kiedy strażnicy mogą być potrzebni w innym miejscu naszego miasta, wówczas ta ich uwaga zostaje zaprzątnięta czasami absurdalnymi wręcz zgłoszeniami – mówi Dawid Błatoń, Straż Miejska w Rybniku.
Bo wiele spraw i osób w najbliższym otoczeniu mu się po prostu nie podobało, o czym jak najszybciej chciał powiadomić władze. Teraz Bernarda L. dosięgnął najprawdopodobniej sąsiedzki odwet. Ale na cenzurowanym znaleźli się też inni, czy omyłkowo nie wiadomo, podobno to jego tajni współpracownicy. -Nas już to nie interesuje. Nie wiemy kto to na prawdę robi. Domyślamy się ale nie chcemy udzielać żadnego wywiadu bo to może jeszcze pogorszyć… może nasz spokój – mówi pani Maria, sąsiadka Bernarda L. Spokój już dawno zakłócony. Bernard L. przed naszą kamerą wystąpić nie chciał, zamknął się… na cztery spusty.