RegionWiadomość dnia

Sceny jak z gangsterskiego filmu w Pyskowicach; uprowadzono 3-letniego chłopca

Mama Barbara Błaszak od czterech dni bez przerwy rozmawia przez telefon. Z jedną myślą i z jednym pytaniem. Gdzie jest Jean Paul? – Moje dziecko było tylko ze mną, jak się w nocy budził pytał tylko o mnie. Ja byłam zawsze z moim dzieckiem. Te więzi zostały brutalnie przerwane w piątkowy poranek, gdy chłopiec szedł z dziadkiem do przedszkola. Jan Błaszak jak zwykle zaparkował samochód na tym samym miejscu. Gdy sięgał po dokumenty został brutalnie popchnięty na ziemię. Chłopiec został porwany przez ojca i prawdopodobnie wynajętych dwóch mężczyzn. – Po prostu był rzucany jak worek. On go wziął i rzucił w powietrze, ten go złapał i do samochodu. W samochodzie przerzucili go na tylne siedzenie – wspomina dziadek uprowadzonego chłopca.

Sceny jak z filmu gangsterskiego cały czas przed oczami ma Urszula Cyron. Ona również odprowadzała z mężem swojego wnuczka do przedszkola. Widząc co się dzieje, ruszyła na pomoc. – Taka ciemna karnacja, na pewno to nie był Polak. Pana szturchnął, kopnął, pan się przewrócił i mnie uderzył w rękę. Odjechali i tyle żeśmy widzieli, to było wszystko. Błyskawicznie zareagowała policja. – Policjanci, którzy otrzymali informację natychmiast zawiadomili straż graniczną. Oczywiście wszystkie patrole wiedziały, że należy zatrzymać takiego peugeota, jednakże jak do tej pory nie mamy ani chłopca, ani peugeota. Prawdopodobnie chłopiec jest już w Holandii – informuje podkom. Marek Słomski, KMP w Gliwicach.

To właśnie w Holandii mieszka były partner pani Barbary. Jest Holendrem. Jak przekonuje pani Barbara chłopiec ojca w ogóle nie zna. Przez ponad trzy lata miał synem w ogóle się nie interesować. Rodzice chłopca walczą na drodze sądowej o prawa rodzicielskie. W gliwickim sądzie mieli spotkać się w najbliższą środę. Czy pojawi się tam ojciec nie wiadomo. Wiadomo, że dla polskiej policji to, co stało się w piątek jest uprowadzeniem dziecka. – Zabieranie przemocą dziecka przez przebranych mężczyzn nie jest właściwe, jest to można powiedzieć naganne. Tu czy złamano przepis kodeksu karnego, czy też nie będzie wyjaśniała już prokuratura. Policja wykonuje na razie czynności operacyjne – oznajmia podkom. Marek Słomski.

Od momentu porwania próby skontaktowania się z ojcem dziecka i jego rodziną – nie przynoszą żadnego rezultatu. Ani telefonicznie, ani mailowo. – Ja czuję, że moje dziecko płacze za mną. Ja o tym wiem, tylko ojciec się ze mną nie kontaktuje zupełnie, a ja nie mogę dziecku nic powiedzieć, nic wytłumaczyć – żali się Barbara Błaszak.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button