Schron w Świętochłowicach

Kilkuletni Bronek zna to miejsce bardzo dobrze, bo wejście do schronu znajduje się dokładnie naprzeciw jego mieszkania. Właśnie tu spędza ze swoją paczką najwięcej czasu. – Gdy już poznaliśmy go z kolegą na pamięć, to braliśmy po pięć złotych i oprowadzaliśmy innych – mówi Bronek.
Teraz jest to niemożliwe, bowiem na razie wejście do schronu jest zasypane. Jednak już wkrótce dzięki pasjonatom, ruszą roboty renowacyjne. – Planujemy doprowadzić go do świetności, żeby zrobić coś dla mieszkańców miasta i przybliżyć im troszeczkę historii – uważa Tomasz Wojdyła.
Schron został zbudowany w 1937 roku i służył do obrony przed niemieckim ostrzałem. Jego renowacja już wzbudza ogromne zainteresowanie, zwłaszcza najmłodszych. Minimalne koszty całego przedsięwzięcia to około 20 tysięcy złotych. – Naszym celem i wzorem jest schron bojowy znajdujący się w Dobieszowicach, który przedstawiciele stowarzyszenia Pro Fortalicjum odrestaurowali w pierwszej kolejności – mówi Wojciech Przetacznik. Taki efekt jest możliwy do osiągnięcia po wielu latach. Najpierw czeka ich rekonstrukcja z zewnątrz, natępnie, chyba już bardziej czasochłonne, doposażenie wnętrza. Jendak każda rekonstrukcja tego typu obiektów jest niezwykle cenna. – Schronów zostało już bardzo niewiele, są powysadzane, część jest rozkradziona. Obecnie zadbanie nawet o te kilka, które zostały, już stanowi dużą wartość historyczną.
Nie tylko historyczną, ale również sentymentalną. – Był on miejscem zabawy, zimą do jazdy na sankach, latem do zabawy w żołnierzy. Jak to dzieci. Teraz już jesteśmy trochę więksi i zabawa w wojnę już nas nie interesuje, ale historia owszem – wspomina Wojdyła