Ściągnięte poprawki?

Poseł Klepacz według Gazety Giełdy Parkiet miał pod dyktando dużego przedsiębiorstwa poprawiać prawo telekomunikacyjne. Sam poseł zaprzecza tym doniesieniom.
Gazeta jednak twierdzi, że poseł bezkrytycznie inspirując się wytycznymi TP S.A. miał wyciąć swojemu klubowi i całemu sejmowi legislacyjny numer. – Poprawki zgłoszone przez klub lewicy, w imieniu którego występował poseł Klepacz nie były jego autorstwa. Poprawki były przygotowane w edytorze tekstu. Wchodziło się we właściwości dokumentu i tam jako autor pojawiała się TP SA. Podobny wynik uzyskałem z drugiego pliku uzyskanego z drugiego niezależnego źródła – wyjaśnia Piotr Dziubak, dziennikarz Gazety Giełdy Parkiet.
Poseł Klepacz bowiem nieopatrznie dokument opatrzony nie swoim autorstwem wysłał do komisji jako swoje poprawki do ustawy telekomunikacyjnej. – Nie ma mowy o żadnym lobbingu. Poprawki dotyczą tylko i wyłącznie wszystkich operatorów – broni się Klepacz. I według posła ze Sosnowca na ich wporawdzeniu nie skorzystałaby tylko “Tepsa”, ale i inni operatorzy.
Jednak kiedy przysłuchać się wyjaśnieniom posła to nie sposób nie odnieść wrażenia, że największy operator w kraju mógł sporo zyskać na poprawkach w prawie pozwalających mu rozliczać kary finansowe nałożone na niego przez Urząd Komunikacji Elektronicznej. – Część kary zostałaby zrealizowana, wykonana w postaci inwestycji. To jest przecież z troską i korzyścią dla abonenta, bo przecież chodzi o rozbudowę sieci, o jej parametry techniczne – tłumaczy Klepacz.
A jeśli przy okazji skorzysta też operator, to już przecież tylko detal, ale to jednak nie podoba się posłance Marii Nowak, która twierdzi, że poseł nie powinien działać na rzecz prywatnej firmy. – Jest to naganne i tak nie powinno być. Jest ustawa, która wyraźnie określa ścieżkę docierania do komisji – uważa Nowak.
Ścieżkę, którą często przedsiębiorstwa zabiegające o korzystne dla nich zapisy starają się przejść na skróty, a tego zdaniem posła Grzegorza Dolniaka parlamentarzyści nie mają prawa ułatwiać, choć często są o to proszeni. – Z miejsca przepraszałem, dziękowałem za spotkanie, za mile spędzony czas przy kawie i na tym się kończyło – przyznaje Dolniak.
Parlamentarzysta powinien dać wyraźny sygnał, że nic na skróty nie da się załatwić, bo podejrzenia, jak w przypadku posła Klepacza, stanowią zasadniczą rysę na jego wizerunku. – Jest to nie tylko błąd w sztuce, ale najzwyczajniej w świecie głupota, a jak mawia klasyk w polityce głupota czy błąd to więcej niż zbrodnia – stwierdza dr Tomasz Słupik, politolog.
A tym czy poseł Klepacz popełnił błąd czy głupotę orzeknie komisja regulaminowa sejmu.