Seminarium otwarte

Trafić do dusz wiernych wcale nie jest łatwo. Dlatego kościół cały czas szuka chętnych, którzy podejmą się tego zadania. Najtrudniejsze są początki. A myślę, że najważniejsze decyzje zapadają w sercu. I dlatego ten nasz dzisiejszy dzień otwarty. To jest taki dzień skupienia. Przede wszystkim spotkanie w kaplicy na modlitwie, aby jakoś szczególnie usłyszeć ten głos – wyjaśnia ks. Bernard Rak, wychowawca Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego.
Głos usłyszał już Kamil Sowula. Chociaż na podjęcie decyzji ma jeszcze dwa lata, już teraz poważnie myśli o wstąpieniu do seminarium: Myślę, ze na razie będę jeszcze uczęszczał na różne dni otwarte tutaj do seminarium, będę też po prostu więcej dowiadywał się o seminarium. A już dzisiaj kandydaci na kleryków mogli dowiedzieć się, że dzień w tym miejscu zaczyna się bardzo wcześnie: 5.30 dzwonnik z pierwszego roku przechodzi, dzwoni, wyrywa w środku nocy właściwie jak jest okres zimowy ze snu. Ale to też zmusza do jakiejś dyscypliny wewnętrznej człowieka – mówi Paweł Czyrnik, kleryk, student IV roku. Bo w seminarium dyscyplina to podstawa. Kleryk nie może mieć komórki, a dostęp do internetu jest ograniczony – dodaje ks. dr Jerzy Paliński, rektor Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego. To wszystko jednak nie znaczy, że kandydaci na księży nie mogą kontaktować się z bliskimi. Blisko mają też do wydziału teologii uniwersytetu śląskiego, na którym studiują.
Już sam rzut oka na plan zajęć świadczy o tym, że studia do najłatwiejszych nie należą. To jednak nie zniechęciło Michała Niewrzoła, który zanim wstąpił do seminarium skończył politechnikę: To jest nasz pokój, w którym mieszkamy w trzy osoby, moje biurko, łóżko. Decyzja Michała najbardziej zaskoczyła jego znajomych z poprzednich studiów. Kiedy powiedziałem, że idę do seminarium byli zaskoczeni, bo już wszyscy po skończonych studiach wiadomo szukają pracy, składają gdzieś podania, próbują sobie ułożyć życie, a ja mówię, no ja idę na jeszcze jedne studia. Które kończą tylko najbardziej wytrwali. Chciałem podkreślić, że to nie dzisiejsza tendencja. Oglądając statystyki przedwojenne, powojenne, no jest to niesamowite, ale to się utrzymuje, około 55 procent średnia wychodzi na 80 lat – mówi ks.dr Jerzy Paliński. I z pewnością najmniejszy udział w rezygnacji ze studiów ma seminaryjna kuchnia. Staramy się, żeby menu było urozmaicone i żeby przez dwa miesiące się nie powtórzyło – zapewnia Grzegorz Lewandowski, szef kuchni Śląskiego Seminarium. Powtórki się zdarzają, ale tylko na wyraźne życzenie kleryków. W dniu otwartym szef kuchni zachęca kandydatów, żeby wstąpili do seminarium smacznym jedzeniem: Dzisiaj mam rosół z makaronem, udka z kurczaka, ryż z jarzynami i surówkę colesław. Strawa jak się patrzy. Ale w seminarium najbardziej liczy się oczywiście strawa duchowa.