RegionWiadomość dnia

Serce na skrzydłach, czyli współpraca wojska i lekarzy

Wojskowi piloci od blisko trzydziestu lat w ramach lotów szkoleniowo-ratunkowych przewożą organy do przeszczepu. Z sercem dla pana Wojciecha wylądowali w Międzylesiu osiem lat temu. – Zadzwoniono do nich. Akurat były śmigłowce wolne i to się odbyło. Miałem przeszczep o siódmej rano, czyli musiało to być bardzo wcześnie. Wystartowali z Olsztyna chyba o czwartej nad ranem. Limit czasowy jest sztywny – mówi Wojciech Kaźmiński, jest po przeszczepie serca. Na wszystko – transport i operację.

Pułkownik Mirosław Czechowski przez szesnaście lat odpowiadał za transport organów w ramach “Akcji Serce”. Ściśle współpracował też z profesorem Religą. – Pamiętam ten głos trwogi przez telefon wypowiedziany przez doktora Romana Cichonia, asystenta prof. Religi: czy jesteście w stanie nam pomóc? Mamy dawcę, mamy pacjenta, który jest już przygotowany do przeszczepu serca, ale problem jak go ze Szczecina przetransportować do Zabrza – wspomina płk Mirosław Czechowski, przyjaciel profesora Zbigniewa Religi.

Tak zaczęła się ta wojskowo-medyczna współpraca. Serce z powodzeniem udało się przeszczepić. To był rok osiemdziesiąty piąty. W zespole profesora Zbigniewa Religi była wówczas Jolanta Wszołek. Ona spędziła sporo godzin w powietrzu. – Biegliśmy z tym narządem, wskakiwaliśmy do helikoptera, który miał już włączone. Zamykały się drzwi i już był start. Wszyscy musieli być skoncentrowani – zespół medyczny i zespół lotników – mówi Jolanta Wszołek, Bank Tkanek Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii w Zabrzu.

Piloci latali zarówno w dzień jak i w nocy. Na pokład zabierali karetki z dawcami, organy do przeszczepu i zespołu transplantacyjne. – Po prostu przychodzi sygnał poprzez dowództwo do jednostki z zadaniem i tutaj jest podnoszona gotowość, załoga podrywana alarmowo, stawiane jest zadanie, błyskawiczne zadanie i wylot – mówi płk Kazimierz Pogorzelski, pilot, Stowarzyszenie Lotników Polskich. Bez ich wylotów i bez pomocy wojsk lotniczych program transplantacji serca nie byłby tak zaawansowany. – Infrastruktura, drogi to jest w ogóle inny świat. Serca przeszczepia się w Zabrzu, w Warszawie, w Gdańsku, w Krakowie. Bez tego początku z lotnictwem tego, co jest dziś, by nie było – stwierdza prof. Jan Sarna, Fundacja Rozwoju Kardiochirurgii w Zabrzu.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Do tej współpracy doszło dzięki staraniom profesora Religi i pułkownika Czechowskiego. – On między innymi przy udziale pana profesora podpisał umowę z wojskiem i ministerstwem. W ten sposób pierwsi ludzie, którzy dostarczali narządy do przeszczepu, to byli nasi kochani wojskowi – informuje Henryk Kubiak, jest po przeszczepie serca. Dyżury pilotów trwają nieustannie. Samolotów biorących udział w programie transplantacji serca wciąż przybywa.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button