Serce w żałobie

– Był wspaniałym człowiekiem, wspaniałym szefem i na pewno pozostanie na długo w naszej pamięci – mówi Ewa Wilczewska, Klinika Kardiochirurgii w Zabrzu. Był. W to najtrudniej uwierzyć. Ikona medycyny, człowiek, który zrewolucjonizował transplantologię. Który do pacjenta podchodził nie tylko ze skalpelem, ale z całym sercem. – Z profesorem było tak, że każdy mógł z nim normalnie rozmawiać, tak jak kolega z kolegą, nie było żadnych tam oporów – opowiada Zenon Stadnik, pacjent Zbigniewa Religi.
Jego sława onieśmielała jego uczniów, profesor wiedział jednak jak błyskawicznie skrócić dystans. – Przyszedłem do profesora, odbyliśmy rozmowę, bardzo przerażony i stremowany wszedłem i spotkałem bardzo bezpośredniego, bardzo ciepłego człowieka, który nie zachęcał mnie, ale i nie zniechęcał. Mówił o trudnościach tej specjalności o tym, że trzeba się poświęcić jej w pełni – wspomina prof. Roman Przybylski, Śląskie Centrum Chorób Serca. I w pełni się poświęcał, przekształcając Zabrze w polską stolice kardiochirurgii. – Cały czas był w szpitalu, cały czas pracował, cały czas rozwijał tą swoją kochaną kardiochirurgię i szkolił nas, uczył nas, uczył kardiochirurgii – dodaje prof. Andrzej Bochenek.
I jako nauczyciel był niedościgniony. Podwładni zazdrościli mu techniki wiedzy, ale też wytrwałości. – Zmęczony zespół, który prawie cały padł, a szef mimo tego, że był najstarszy był bardzo silny fizycznie i psychicznie, zawsze potrafił mobilizować – wyjaśnia prof. Roman Przybylski. Gdy on mówił o przeszczepach serca na masową skalę, inni kręcili głowami. – My nawet jako ci najbliżsi współpracownicy na początku tego roku 85-go, nie bardzo nam się chciało wierzyć w to, że to się da, że to jest możliwe – wspomina Ewa Wilczewska.
Było możliwe i poruszyło trybiki maszyny. Maszyny, która nabiera coraz większego rozpędu. Lokomotywy, z której profesor już wysiadł, ale pociąg będzie pędził dalej. – W listopadzie 85 roku zrobił 1-wszą transplantacje serca i wówczas rozsypał się worek, ten worek sypie się do dzisiaj i mamy już wykonanych 800 transplantacji serca – opowiada prof. Roman Przybylski.
A operacji będzie jeszcze więcej, bo żywy pomnik profesora, jakim jest Śląskie Centrum Chorób Serca rośnie. Nowy budynek szpitala, budynek im. prof. Zbigniewa Religi, w którym pacjenci pojawią się na początku przyszłego roku. I choć zabraknie tam niezastąpionego, to nie zabraknie tych, w których ręce można oddać swoje serce. – Nie będzie drugiego takiego wizjonera i takiego entuzjasty, ale on zrobił coś ważniejszego. Zostawił wielu uczniów, zostawił szkołę.To jest jak z gałązką. Jedna gałązkę da się złamać, ale całego pęku gałązek nie da się złamać – podsumowuje prof. Andrzej Bochenek.
A to co zasiał Zbigniew Religa nie jest już nawet pękiem gałązek, to grube i silne drzewo kardiochirurgii, które zakwitnie jeszcze nie raz.