Sierpień 80: Plan dla górnictwa jak plan Balcerowicza. Bez konkretnych decyzji zlikwidują nawet 7 kopalń
Coraz gorsza staje się sytuacja w Polskiej Grupie Górniczej – ostrzega związek zawodowy Sierpień ’80. W przyszył tygodniu ma się odbyć kolejna tura rozmów przedstawicieli związków zawodowych i rządu w sprawie przyszłości branży.
Sprawdźcie HITY i NOWOŚCI w jesiennej ramówce TVS!
Według górniczych związkowców, sytuacja staje się coraz gorsza głównie dlatego, że branża energetyczna nie odbiera zakontraktowanego węgla. Na zwałach zalegają już ponad dwa miliony ton. Szansą na poprawę sytuacji jest ograniczenie importu węgla, ale też i samej energii.
WZZ “Sierpień 80” wystosował do pracowników Polskiej Grupy Górniczej i Tauron Wydobycie ulotkę informacyjną i to niespełna tydzień przed planowana drugą tura rozmów w sprawie przyszłości branży:
“Tylko w tym roku energetyka nie odebrała z Polskiej Grupy Górniczej ponad dwóch milionów ton zakontraktowanego węgla. Wartość nieodebranego węgla to ponad 600 milionów złotych. Węgiel ten zalega na zwałach kopalń PGG. Już wkrótce część z nich będzie musiała stanąć, bo miejsca na zwałach zabraknie. Węgiel, którego nie odebrała energetyka, górnicy PGG wydobyli nie dla własnego widzimisię i nie dla bicia rekordów, ale takie ilości zakontraktowała energetyka. Takie ilości zapisane były w umowach ze spółkami energetycznymi. Umowach, które obowiązują obie strony i które powinny być zrealizowane, tymczasem energetyka nie chce odbierać tego węgla ani nie chce za niego zapłacić. W ten oto sposób PGG ma problemy finansowe. Już wkrótce może zabraknąć pieniędzy na wypłaty dla pracowników, a PGG stanie przed widmem bankructwa.
Węgiel od Putina, prąd z Niemiec i Skandynawii
Zamiast odbierać węgiel z PGG, energetyka wolała sprowadzać węgiel z importu, w tym także z putinowskiej Rosji. Tylko w ubiegłym roku spółki Skarbu Państwa lub spółki kontrolowane przez te spółki sprowadziły do Polski ponad 4 miliony ton węgla. Importowany węgiel nadal płynie statkami do Polski i wjeżdża wagonami zza wschodniej
granicy, choć polskie kopalnie duszą się pod zwałami przez siebie wydobytego węgla. Jednym z największych eksporterów węgla z zza granicy jest spółka PGE Paliwa. Spółka zależna od energetycznego koncernu PGE (nawiasem mówiąc współwłaściciela PGG).
Razem w 2019 roku do Polski zaimportowano z zagranicy 12,3 mln ton węgla kamiennego, z czego 8 mln ton pochodziło z Rosji . Statki z węglem nadal płyną do Polski i wjeżdżają pociągami, choć od stycznia obiecywano nam że proceder ten zostanie ukrócony. Ci sami politycy, którzy jeszcze kilka lat temu twierdzili, że import węgla do Polski przede wszystkim z Rosji to zdrada narodowa – teraz nie widzą w tym imporcie nic złego. Ci sami politycy, którzy uważają że Rosja prowadzi wobec polski wrogą agresywną politykę – nie widzą nic złego w tym, że zalewa nas rosyjski węgiel, podczas kiedy ten polski zalega na zwałach. Czy nadal będziemy importować bez przeszkód węgiel z Rosji kiedy ta będzie interweniować na Białorusi, o którą tak bardzo martwią się politycy, którzy jednocześnie nie widzą nic złego w robieniu z tą samą Rosją interesów?!
Oprócz węgla, Polskę zalewa import gotowej już energii. W ubiegłym roku zaimportowaliśmy do Polski rekordowo wysoką ilość tej energii. Energia płynie do nas z wszystkich kierunków. Ze Wschodu, Zachodu i z Północy. Polskie bloki energetyczne stoją lub pracują na pół gwizdka, bo zalewa nas napływ energii z Niemiec, Skandynawii i Wschodu. Wielkość tego importu energii to 5,5 miliona ton węgla mniej wydobycia polskiego węgla. Wolimy utrzymywać miejsca pracy w Niemczech i Skandynawii niż na Śląsku. Import energii sprawia, że już wkrótce uzależnieni będziemy od zagranicznej energetyki. Polska, która jako kraj stoi węglem kamiennym i brunatnym już wkrótce paradoksalnie uzależniona będzie od obcej energii.
Szybka likwidacja większości kopalń
Tylko w tym roku zużycia węgla przez energetykę będzie o około 5 milionów mniejsze. Perspektywy na rok przyszły są jeszcze gorsze. Według rządowych analiz: w przyszłym roku będziemy potrzebować od 7 do 10 milionów ton węgla mniej. Oznacza to natychmiastową, w przeciągu kilku miesięcy likwidację od 5 do 7 kopalń. Kolejne mają zostać zlikwidowane w równie szybkim tempie.
Według analizy profesora Władysława Mielczarskiego, który opiera się na materiałach Ministerstwa Aktywów Państwowych i Ministerstwa Klimatu, w 2040 roku Polska będzie importować 65 milionów ton węgla, głównie energetycznego, a więc przede wszystkim z Rosji. Po co, skoro mamy własny węgiel? I ile to będzie nas kosztować? Na te pytania nikt nie odpowiada.
W tej samej analizie zawarty jet harmonogram likwidacji kopalń. Można tam znaleźć informację, że w ciągu najbliższych miesięcy rząd zlikwiduje pięć kopalń: „Pokój”, „Halemba”, „Bielszowice”, „Wujek” z PGG i „Janina” z Tauron Wydobycie. Kolejne do likwidacji przeznaczone mają być „Sośnica”, „Ziemowit”, „Sobieski”, „Bolesław Śmiały” i „Piast”.
Do roku 2030 – według autora analizy – ma być praktycznie po polskim górnictwie. Po roku 2040 funkcjonować mają jedna być może dwie kopalnie. Czy to możliwe? A czy jeszcze niedawno uwierzyłby ktoś, że ci sami politycy, którzy na
wiecach przed kopalniami przysięgali, że nie zlikwidują żadnej kopalni – teraz likwidację nazywać będą „twardą koniecznością”, a premier i jednocześnie poseł ze Śląska przyjedzie na ten Śląsk i będzie mówił o tym, że będą likwidować, ale inaczej?!?! Znowu obiecują górnikom inne miejsca pracy, ale tych innych miejsc pracy już dziś nie ma. Kolejni
właśnie tracą pracę. Szacuje się, że tylko w tym roku pracę straci 80 tysięcy Polaków.
Gdzie są miejsca pracy dla nich? Nie ma. Czy można wierzyć, że znajdą się dla górników z tych pięciu kopalń, które mogą być zlikwidowane już wkrótce i kolejnych, które mają być zlikwidowane niedługo potem? Oczywiście, że nie.
Unia Europejska „cacy”, polscy górnicy „be”
Oprócz likwidacji, rządowy program (który do tej pory bano się publicznie przedstawić) zawiera także zawieszenie lub likwidację czternastki i uzależnienie 1/3 górniczego wynagrodzenia od efektywności pracy, na którą przecież górnik nie ma żadnego wpływu.
Czy to ma być realizacja obietnicy premiera, że z tego kryzysu wychodzić będziemy inaczej niż z poprzednich, czyli nie przez politykę zaciskania pasa? Czy po to były te zmiany, żeby nic się nie zmieniło, a jeśli już to na grosze? Czy rozwiązaniem problemu ma być realizacja szalonego i szkodliwego planu unijnych komisarzy, który dla Śląska oznacza zagładę, dla większości górników szybką likwidację ich kopalń i utratę zatrudnienia, a dla pozostałych z nich harówkę za grosze? To będzie taki „plan Balcerowicza dla górnictwa”.
A przecież miało nie być neoliberalnych rozwiązań, doktryn szoku i całego tego holocaustu związanego z przerzucaniem kosztów kryzysu na społeczeństwo! Tymczasem już widać, że polityka zaciskania pasa tym razem połamać ma nie tylko żebra, ale i kręgosłupy.”
Źródło: WZZ “Sierpień 80”
Koronawirus: Od teraz nowa długość kwarantanny! Jest rozporządzenie ministra zdrowia
DTŚ, tunel w Katowicach, zakręt przy Mazaku. Trochę deszczu i mamy plagę wypadków na Śląsku!
Korfanty patronem lotniska w Pyrzowicach. Katowice Airport zmieni nazwę na Korfanty Airport