AlarmRegionWiadomość dnia

Skandal w Dąbrowie Górniczej? Kobieta oskarża Straż Miejską o napaść i pobicie! [WIDEO]

Po zakupach prawie zawsze wybierają skróty. I choć to trasa prawem zabroniona, setki osób z niej korzystają. To najkrótsza droga do wejścia na miejskie targowisko w Dąbrowie Górniczej. -Przechodniom się dostaje od kierowców, że tu nie ma pasów, nie ma przejścia – mówi Stanisław Łyś, sprzedawca. -Dla mnie to wie pani jest dziwne, ale jest nie wytyczone..jest tam i koniec..tu pani przechodzi, ja przechodzę – mówi Lidia Stachurska, mieszkanka Dąbrowy Górniczej.
Przechodziła też ostatnio pani Marta, z zakupów wracała jak wielu innych, przeszła przez drogę przed nieoznakowanym samochodem straży miejskiej. Kobieta twierdzi, ze kierowca celowo chciał ich wystraszyć i sprowokować. Sama nie pozostała strażnikom dłużna swoje niezadowolenie wyraziła, jak mówi gestem. Przeszła jeszcze kilkadziesiąt metrów i zaczęło się piekło! –Podbiegł do mnie mężczyzna, który był kierowcą tego samochodu. Okazało się, że był to strażnik miejski, podbiegł do mnie, wykręcił mi rękę, zaczął straszyć że: zaraz pokażę ci gdzie twoje miejsce. Ja zaczęłam krzyczeć: pomocy! ratunku! i kiedy byłam już praktycznie na ziemi, podbiegł drugi strażnik, który również złapał mnie za rękę zaczął wykrzywiać bardzo mnie to bolało.

 

Bolało na tyle, że na drugi dzień pani Marta zgłosiła się do szpitala. Ręka została wsadzona w szynę i przez trzy tygodnie była unieruchomiona. Całe zajście widział Radosław Zwoliński: -To byli goście koło 40-tki, którzy mieli rodzinę, widać że mieli rodzinę, popatrzyłem, mieli obrączki. To właśnie dlatego zapytałem się czy żonę tak szarpie w domu, albo co jego matka by na to powiedziała. To on słysząc wołanie o pomoc zareagował. -Podbiegłem do nich, odepchnąłem ich od tej kobiety, wziąłem ją schowałem za siebie no i pytam się: co jest grane, co się tu dzieje i w ogóle. Oni mówią, że pani nie chciała się wylegitymować, ja mówię  przepraszam bardzo, ale czy to jest powód do tego by szarpać, tarmosić kobietę i to nie było takie zwykłe wykręcanie rąk, tylko takie agresywne – mówi Radosław Zwoliński, świadek zdarzenia. Ale wersja strażników miejskich jest nieco inna. -Ta pani bezpośrednio weszła przed radiowóz i oni musieli zahamować. Otwarli szybę i zaczęła się rozmowa… która się skończyła tak i to poszło… – mówi st. insp. Dominik Gordon, Straż Miejska w Dąbrowie Górniczej.

 

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Według mundurowych kobieta dopuściła się trzech wykroczeń: przeszła przez jezdnię w miejscu niedozwolonym, spuściła psa ze smyczy na skwerze i nie dała się wylegitymować. Zrobiła to dopiero na polecenie policji, którą jak twierdzi na miejsce wezwała sama. -Oczywiście pani nie chciała zostać na miejscu zdarzenia próbując oddalić się i funkcjonariusze zmuszeni byli do użycia siły fizycznej wobec niej. Stąd powstały jakieś otarcia naskórka i tym podobne. Pani czuje się  pokrzywdzona, z naszej strony – dodaje st. insp. Dominik Gordon, Straż Miejska w Dąbrowie Górniczej. Za popełnione wykroczenia pani Marta musi teraz zapłacić 380 złotych. Zrobić tego jednak nie zamierza, bo jak mówi wtedy przyznałaby się do winy. Swoich praw chce dochodzić przed sądem. O pomoc prawną poprosiła fundację. -Prawnik powiedział nam, że ta sprawa jest do wygrania, jest nie do końca czysta, że nie zostały zachowane wszystkie procedury, no i zobaczymy co nam odpowie sąd w tej chwili na pismo, które wystosowaliśmy – mówi Magdalena Konus, Fundacja Polska Jest Kobietą.

 

 
Straż miejska nie ma sobie nic do zarzucenia i mówi, że takich sytuacji jest wiele, bo mieszkańcy którzy popełniają wykroczenie często nie chcą poddawać się karze. Prokuratura w Dąbrowie Górniczej już prowadzi postępowanie, czy tym razem to przypadkiem nie strażnicy miejscy nie przekroczyli jednak swoich uprawnień.

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button