Skandal w Zabrzu! Karetki toną w błocie! Budowa kanalizacji zagraża życiu mieszkańców!
Zazwyczaj szybko i sprawnie. Dojazd do schorowanego pacjenta i dostarczenie go do szpitala, zajmuje im nie więcej niż 20 minut. Tym razem jednak było zdecydowanie dłużej. To ratownicy czekali ponad godzinę na pomoc. Karetka z chorym ugrzęzła w Zabrzu na placu budowy nowej kanalizacji, na osiedlu Zaborze. – Zaryła się ta karetka, utonęła w błocie. Potem czekali na straż. Dopiero straż wyciągnęła karetkę – mówi Zofia Kapłon, wezwała karetkę dla męża. Przez godzinne opóźnienie mąż pani Zofii Kapłon omal nie otarł się o śmierć. Po przywiezieniu do szpitala wymagał natychmiastowej operacji.
Wcale nie lepszą przeprawę wczoraj rano miał ambulans, przy innej – również rozkopanej zabrzańskiej ulicy. Karetka zaparkowała daleko od domu pacjentki, bliżej dojechać się już nie dało. W przeniesieniu na noszach tęgiej kobiety z trzeciego piętra, ratownikom pomagali strażacy. Na tym jednak koszmar się nie skończył. – Przy wyjeździe z tej rozkopanej drogi nasza karetka zakopała się w błocie. Znowu poprosiliśmy strażaków o pomoc – mówi Jerzy Wiśniewski, Wojewódzkie Pogotowie Ratunkowe w Katowicach.
Nie po raz pierwszy w tym roku. Wszystko przez przeciągającą się i chaotycznie prowadzoną modernizację kanalizacji. – Jakie tu są warunki w ogóle. Może kierowca się nie liczył, że zakopie się – stwierdza Adam Sudnik, mieszkaniec ul. Kawika w Zabrzu.
W takich warunkach jest to niemal nieuniknione. Chociaż – jak zapewniają urzędnicy – starają się dyscyplinować wykonawcę robót. – Staramy się tak działać, żeby to jakoś koordynować i wspomagać te działania. Nie ukrywam, że zdarzają się takie sytuacje, że chwilowo może być to utrudnione – przyznaje Arkadiusz Skotnicki, Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Zabrzu.
Nie chwilowo, jak mówią mieszkańcy, tylko na okrągło od ponad roku. Końca prac nie widać. Cierpliwość się kończy, nie tylko zmotoryzowanym mieszkańcom Zaborza. – Teraz akurat córka ma nogę w gipsie. Nawet do szkoły jej nie puszczę. Tą drogą, to nie ma szans – stwierdza Ewa Hajok, mieszka w Zabrzu-Zaborzu. I nie będzie do połowy przyszłego roku. Wtedy planowo roboty mają się zakończyć.