Skazani za pacyfikację nie składają broni

Między 4 grudnia 1991 roku, a 14 stycznia 1992 roku to zostało sfalszowane. To, czyli dokumenty, na podstawie ktorych Maciej Szulc, były zomowiec, został kilka dni temu skazany na więzienie. Dlatego, mimo prawomocnego wyroku, zapowiada walkę. – Czuje się, byłem i jestem niewinny – mówi Szulc.
Szulc podobnie jak inni zomowcy, biorący udział w pacyfikacji gornikow z Wujka, wierzy, że wywalczy kasację wyroku w Sądzie Najwyższym. Dla pełnomocnika rodzin zabitych górników, nie jest to oczywiste. – To będzie walka procesowa. Są argumenty za i przeciw. Zostały wypowiedziane w Sądzie Okręgowym, Sądzie Apelacyjnym teraz będzie ciąg dalszy – mówi mec. Leszek Piotrowski.
Skazani zomowcy twierdzą, ze sąd apelacyjny w Katowicach, wydajac wyrok skazujący dopuścił się rażących błędów. – Przewlekłość, fałszowanie materiałów procesowych, usuwanie materiałów procesowych – argumentuje Maciej Szulc, skazany w procesie.
Te same argumenty Szulc przedstawił przed Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu, który przyjął jego skargę i sprawdzi, czy polski sąd dopuścił się złamania podstawowych praw oskarżonych. – Nie wydaje mi się, żeby ta skarga, mogła być skargą skuteczną – uważa prof. Kazimierz Zgryzek, karnista UŚ.
Dla Czesława Kłoska, jednego z góników, skarga Szulaca w Strasburgu, to zwykła gra na przeczekanie. – To próba przedłużania, żeby choćby jedeną z instancji jeszcze poruszyć, żeby choć z jedną sprawą wrócić do pierwszej instancji i wtedy bedziemy się obawiać przedawnienia – mówi Kłosek.
Obaw tych nie podzialają publicyści, którzy od lat obserwują proces ws. pacyfikacji górników. – Nie ma wątpliwości, że członkowie plutonu użyli broni. Nie wiemy tylko, którzy strzelali w powietrze, a którzy wprost do ludzi, ale ta konstrukcja prawna pozwala na skazanie całego plutonu – uważa Teresa Semik z “Dziennika Zachodniego”.
Z tą konstrukcją i jej inżynierami dwie wydaje się ostatnie bitwy, chcą stoczyć zomowcy w Warszawie i właśnie Strasburgu.