Slalom do tyłu i jazda po łuku – zawody instruktorów prawa jazdy

Wprawdzie w instrukcji zawodów dla instruktorów przejazd miał wyglądać inaczej, to jednak drobne minusy nie mogły przesłonić plusów. – Gdyby nie ten słupek, to byłoby dobrze. Ogólnie jestem zadowolona, lubię szybką jazdę, lubię adrenalinę – stwierdza Marzena Nowak, instruktorka nauki jazdy. Tej ucząc na co dzień początkujących kierowców, rzeczywiście im nie brakuje. Ale i rywalizacja między sobą dostarczyła dużych emocji. – To nie są zadania, które wykonujemy powszechnie, na co dzień i warto się do tego przygotować, jeśli ktoś nie jest za pan brat z samochodem – wyjaśnia Magdalena Załug, instruktorka nauki jazdy.
Marzena Nowak spośród raptem kilku pań okazała się najlepsza. Brawurowa jazda jednak nie wystarczyła, żeby dojechać do podium. Bo to w całości zajęli mężczyźni. Ale nawet oni mieli sporo problemów z jazdą po łuku w okularach imitujących prawie dwa promile alkoholu. Slalom do tyłu też najłatwiejszy nie był. Na deser test z pierwszej pomocy. – Każdy na co dzień prowadzi szkolenie, poświęca dużo czasu, by innych uczyć, a teraz sam podlega sprawdzianowi, i w tym najtrudniejszym gronie swoich kolegów – mówi Krzysztof Tomczak, WORD Katowice.
Wśród instruktorów znalazł się prawdziwy as. Bo jak inaczej nazwać kogoś, kto właściwie na jednej nodze wykręca najlepszy czas w slalomie?! – Nawyk zostaje jak się 15 lat jeździ i używa prawej nogi, jest trudno się przestawić, ale dałem radę – mówi Jarosław Kliś, instruktor nauki jazdy.
Inni też dawali, chociaż niektórym niechcący udało się też coś ze sobą… zabrać. – Strąciłem pachołek, ćwiczyłem dużo wcześniej. Większość razy wychodziło mi poprawnie, a teraz brawura mnie troszeczkę zgubiła i zgubiłem ten pachołek jeden – wyjaśnia Piotr Lisowski, instruktor nauki jazdy.
To wszystko jednak nic, bo w pierwszych zawodach straty były znacznie większe. – W zeszłym roku, kiedy była pierwsza eliminacja tych zawodów, jeden z instruktorów skosił około 10 pachołków i zniszczył je doszczętnie. W tym roku zniszczenia były bardzo malutkie – podsumowuje Bartłomiej Gorajczyk, Sosnowieckie Stowarzyszenie Sportów Samochodowych S4. Co oznacza, że już całkiem duże są umiejętności instruktorów.