Śląsk lepszy od Ruchu
W pierwszej połowie ciekawiej niż na murawie było na trybunach, gdzie chorzowscy kibice urządzali sobie taneczne korowody. Gospodarze atakowali, mieli jednak bardzo poważne problemy z przebiciem się przez wrocławską obronę. Bramkarz Śląska raz musiał “poważnie” interweniować – po strzale Marcina Zająca w 38 minucie.
Goście jak bokser schowany za podwójną gardą czekali na swoją szansę. Nadeszła w 50 minucie. Dośrodkowanie Krzysztofa Ostrowskiego z prawej strony głową “wykończył” Tomasz Szewczuk. Wrocławianie “poszli za ciosem” i 8 minut później podwyższyli wynik. Janusz Gancarczyk nie zmarnował sytuacji sam na sam z chorzowskim bramkarzem. Gola mogła przynieść także kolejna akcja wrocławian, gdyby Sebastian Mila dobijając strzał Szewczuka trafił do pustej bramki z trzech metrów.
Kiedy chorzowianom zajrzało w oczy widmo klęski, wzięli się do odrabiania strat. Atak rozruszali rezerwowi Marcin Sobczak i Remigiusz Jezierski, ale autorem kontaktowego trafienia był Marcin Zając. Wrocławianie nie zamierzali się tylko bronić. W 79 minucie Janusz Gancarczyk znów był “oko w oko” z Krzysztofem Pilarzem, ale tym razem lepszy był bramkarz. Chorzowianie nie zdołali doprowadzić do remisu a szkoleniowiec Śląska Ryszard Tarasiewicz schodząc z murawy mógł z zadowoleniem odetchnąć… ściągając przy okazji z wyraźną ulgą krawat.
Ruch Chorzów – Śląsk Wrocław 1:2 (0:0) Bramki: 0:1 Tomasz Szewczuk (50-głową), 0:2 Janusz Gancarczyk (58), 1:2 Marcin Zając (68).
Żółta kartka – Ruch Chorzów: Maciej Sadlok. Sędzia: Marcin Wróbel (Warszawa). Widzów 7 000.