Śląsk pamięta o Ukrainie. Akcja Światło dla Ukrainy 21 lutego o 20.00. Na Ukrainę jadą ze Śląska lekarze i pomoc humanitarna
Choć na swoim koncie Michał Wieczorek ma już wyjazdy do Sudanu i Gruzji, ten na Ukrainę może być jednym z najtrudniejszych i najbardziej ryzykownych. Dziś (21.02) wraz ze swoimi kolegami rusza z pomocą prosto na zalane krwią ulice Kijowa. -Mamy świadomość tego, że te niebezpieczeństwa występują. Oczywiście tak daleko, jak to możliwe zachowamy wszelką ostrożność. Na pewno nie zawahamy się w sytuacji, kiedy ratować trzeba będzie ludzkie życie – mówi Michał Wieczorek, ratownik medyczny Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej. Tu liczy się każda para rąk do pomocy, bo to co dzieje się na ulicach ukraińskiej stolicy, to już nie zamieszki, to regularna wojna. Dramatyczna walka o wolność, to zaledwie wycinek z obrazu dzisiejszej Ukrainy, kraj po niemal czterech miesiącach protestów jest sparaliżowany i zrujnowany. -W sklepach nie ma produktów, dlatego, że jest panika i wszyscy ludzie skupują – mówi Taras Piont, student z Ukrainy.
-Od dwóch miesięcy naprawdę jest trudno, wszystko stoi, a większość nawet takich zwykłych pracowników nie otrzymuje pensji, na którą zasługuje. Naprawdę jest strasznie, teraz jak ten biznes stoi, moi rodzice starają się pomagać w szpitalach – mówi Andrii Ludskin, student z Ukrainy. Bez względu na to, gdzie są: na uczelni, w akademiku, czy w pracy, rozwój sytuacji w rodzinnym kraju śledzą w każdej wolnej chwili. Niestety, dla wielu z nich wieści płynące z ich ojczyzny są dramatyczne. Kuzyn żony pana Michała zginął wczoraj we Lwowie. -Chcieli spalić konsulat Rosji, to były wszystkie prowokacje i to szło od Służby Bezpieczeństwa. Z Charkowa przyjechali, ale lwowska samoobrona już tam zaprowadziła porządek – opowiada Michał Strogyj, trener boksu w klubie Kleofas Katowice. Dokładnej liczby ofiar nikt nie jest w stanie oszacować. Opozycja alarmuje, że w samym Kijowie zginęło już ponad 100 osób.
Mimo ceny, jaką muszą zapłacić za wolność i demokrację, jak mówią w drodze do upragnionego celu nie cofną się nawet o krok. -Ludzie tam stoją, dlatego, żeby być wolnymi, że to było z początku taka akcja protestu prosta, że dalej ona przerosła w to, że po prostu ludzie zauważyli to, że prezydent nie reaguje – mówi Anton Marchenko, student z Ukrainy. Po wielogodzinnych negocjacjach z ministrami spraw zagranicznych Polski, Niemiec i Francji Wiktor Janukowicz zgodził się na porozumienie z protestującymi na Majdanie. To fragment oświadczenia opublikowanego na jego stornie internetowej: “Ogłaszam, że podejmuję kroki, które są niezbędne, by przywrócić spokój i uniknąć kolejnych ofiar w konflikcie. Oświadczam, że inicjuję wcześniejsze wybory prezydenckie oraz powrót do konstytucji z 2004 roku”. Demonstranci choć z porozumienia zadowoleni, jak podkreślają specjaliści, w dobre intencje Janukowicza już nie wierzą. -Były już w historii tej sytuacji związanej z Euromajdanem parę takich przypadków, kiedy prezydent Janukowicz obiecywał rozmowy, nawet je podejmowano, no i proszę zobaczyć czym się to skończyło. Pytanie jaki jest poziom wiarygodności prezydenta Janukowycza, który jest w tej chwili gwarantem tego porozumienia – mówi dr Robert Rajczyk, Uniwersytet Śląski.
Dlatego zgodnie zapowiadają z Majdanu w Kijowie nie odejdą, tak na wszelki wypadek. I o ile samo porozumienie może oznaczać zakończenie walk, to będzie dopiero początkiem przemian, które czekają Ukrainę. Tu ogromną rolę odegrać musi Unia Europejska – argumentują europosłowie – którzy już rozpoczęli pracę nad pakietem pomocowym dla Ukrainy. W jego ramach każdy kraj członkowski w najbliższej perspektywie finansowej powinien oddać 5% na ożywienie gospodarcze naszego wschodniego sąsiada. -My powinniśmy być pierwsi, którzy to zadeklarujemy, tym bardziej, że dzieje się to w naszym interesie, gdyby tam wybuchła wojna domowa kończy się historia ze spokojną polską, wschodnią granicą – podkreśla Marek Siwiec, europoseł. Póki co, z Kijowa płynie jedynie rozpaczliwy apel o pomoc. -Chcę dla tych ludzi, którzy są tutaj, którzy mają swoją godność, odwagę, chcę aby mogli kiedyś prowadzić normalne życie. Jesteśmy cywilizowanymi ludźmi, ale nasz rząd to barbarzyńcy, to nie Związek Radziecki, chcemy aby nasze sądy nie był skorumpowane, chcemy po prostu być wolni – mówi jedna z protestujących Ukrainek i mieszkanek Kijowa w najczęściej oglądanym apelu o pomoc i pokój w internecie.
O modlitwę i wsparcie walczącej o demokrację i wolność Ukrainy zaapelował także metropolita katowicki, abp Wiktor Skworc. -Tragiczne wydarzenia na Ukrainie, których jesteśmy świadkami, są dla nas wezwaniem do modlitewnej solidarności w intencji pokojowego rozwiązania tego dramatycznego konfliktu – napisał metropolita katowicki abp Wiktor Skworc w skierowanym do diecezjan apelu, który zostanie odczytany w parafiach w najbliższą niedzielę, 23 lutego br. -Miłosierdziu Bożemu polecajmy wszystkie ofiary przemocy, zwłaszcza poległych w bratobójczych starciach oraz ich najbliższych. Z gestem wyciągniętej dłoni stajemy przy rannych i poszkodowanych – dodał metropolita katowicki.
Abp Skworc zwrócił się do diecezjan, aby w najbliższą niedzielę w modlitewnej jedności powierzyli Bożej Opatrzności sprawy narodu ukraińskiego, zmagającego się o poszanowanie wolności, godności człowieka i obywatelskich praw. -Nasze prośby włączamy podczas każdej Eucharystii w modlitwę wiernych oraz w błagalny śpiew Suplikacji. A najbliższy piątek, 28 dzień lutego, przeżyjmy jako dzień pokuty i postu, ofiarowany za ukraiński naród – napisał metropolita katowicki i wskazał, że dodatkowym motywem modlitewnego zaangażowania jest fakt, iż w archidiecezji lwowskiej pracują śląscy księża, od lat włączeni w odbudowę zniszczonych przez system komunistyczny struktur Kościoła katolickiego.
-Konkretnym przejawem naszej solidarności z narodem ukraińskim będzie także zbiórka pieniężna, którą przeprowadzimy w niedzielę 2 marca br. przed kościołami archidiecezji po każdej Mszy św. Pozyskane środki materialne przekażemy do Caritas Kościoła na Ukrainie – poinformował abp Skworc, podkreślając, że przeżywamy czas duchowej jedności z naszymi sąsiadami zza wschodniej granicy.