Region

Śląska służba zdrowia domaga się większych pieniędzy

Służba zdrowia od kuchni, to już ciężkostrawna rzeczywistość – po nowym podziale dodatkowych środków przez NFZ Śląskie zostało zepchnięte na sam dół. Szpitalom w naszym województwie przyznano 15 milionów złotych – porównywalne Mazowsze ponad pół miliarda złotych. To zaskoczenie nawet dla lokalnego oddziału NFZ. – To jest nawet nie na otarcie łez. Potrzeby Śląska w tej chwili są na poziomie około 400-450 mln zł – tyle pieniędzy przydałoby się teraz na Śląsk. Co roku więcej, żebyśmy mogli zbilansować to co naprawdę dzieje się w zakładach opieki zdrowotnej – wyjaśnia Jacek Kopocz, rzecznik śląskiego NFZ.

Sytuacja już jest nieciekawa i jeśli nic się nie zmieni pogorszy się diametralnie. W szpitalnych salach najlepszym lekarstwem będzie poczucie humoru. – Jak długo ma przeżyć? Dyrektor odpowiada: krótko. To było dwadzieścia lat temu i teraz powtórzyli, że to nadal jest aktualne – opowiada Henryk Salbert, pacjent.

Ludzie z tego powodu będą, albo umierać, albo będzie jeszcze dłuższy okres oczekiwania. Niektórzy już tego nie wytrzymają – dodaje Andrzej Pawlas, pacjent.

Śląskie środowisko medyczne uznało decyzję prezesa NFZ za niesprawiedliwą. Ich delegacja przyjechała zaprotestować do Ministerstwa Zdrowia. – My wnioskowaliśmy o unieważnienie tego podziału tych środków i ponownemu podziałowi zgodnie z obowiązującym algorytmem – tłumaczy Halina Cierpiał, NSZZ “Solidarność”.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Dalej nie można tak leczyć. Powietrzem się nie da leczyć pacjentów. W naszym województwie jest jednak ponad 4 mln 600 tysięcy mieszkańców – dodaje Iwona Łobejko, dyr. Szpitala św. Barbary w Sosnowcu.

W spotkaniu za zamkniętymi drzwiami uczestniczyła m.in. minister zdrowia Ewa Kopacz oraz urzędnicy Narodowego Funduszu Zdrowia. – Chyba jesteśmy w jednej Polsce. Proste pytanie – dlaczego tak mało i dlaczego tak nierówno? – pyta Elżbieta Bąk, Regionalny Związek Pracodawców w Częstochowie.

Pieniądze z Funduszu Zapasowego służą szpitalom w całej Polsce w łataniu budżetowych dziur po wykonaniu zabiegów ponad limit. Do końca września śląskie placówki medyczne przez same tylko nad-wykonania zadłużyły się na kwotę 350 milionów złotych. Dostały 15. – Od tych dwóch lat próbujemy jakoś na tej powierzchni wody pływać i jest ciężko. Jeżeli tych pieniędzy będzie jeszcze mniej to znaczy, że będzie jeszcze gorzej i tutaj raczej nie ma żadnego “cudotwórcy”, który by pozwolił ani tę jednostkę, ani inną wydźwignąć – mówi Grzegorz Nowak, dyrektor Szpitala w Świętochłowicach. Wydłużenie kolejek to jedno, ale śląską służbę zdrowia mogą czekać jeszcze zwolnienia. – Jestem zdumiona i zbulwersowana taką nieudolnością śląskich parlamentarzystów, którzy nie zareagowali w ogóle na rozporządzenie prezesa NFZ i nie interweniowali, kiedy dzielili te pieniądze – podkreśla Agata Pustułka, dziennikarka.

Podział nastąpił, kiedy oczy większości ludzi w kraju były skierowane na publikowane wyniki wyborcze. – Trudno mi powiedzieć dlaczego powstała taka decyzja i chciałbym się dowiedzieć bezpośrednio u źródła, jakie były powody podjęcia takiej decyzji i takiego zróżnicowania jeśli chodzi o woj. śląskie i woj. mazowieckie – stwierdza Mariusz Kleszczewski, wicemarszałek województwa śląskiego. Spotkanie w ministerstwie w tej sprawie skończyło się bez wiążących ustaleń. Wszyscy czekają aż prezes Narodowego Funduszu wróci z urlopu. – Myślę, że wszystko idzie w dobrym toku. Wtedy będziemy już rozmawiali na twardych liczbach mówiących o tym jakie pieniądze zostały przekazane – informuje Jakub Szulc, wiceminister zdrowia.

Jedna gwarancja jednak została dana – śląskim szpitalom zwrócona zostanie kwota zaległych 60-u milionów złotych za wykonane zabiegi w 2009 roku.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button