Śląskie kluby w ekstraklasie
Zarówno w Ruchu jak i Górniku wiele się w tym sezonie wydarzyło poza boiskiem. Działacze “niebieskich” wprowadzili po kilkumiesięcznych przygotowaniach klub na giełdę. Wcześniej na stanowisku szkoleniowca Słowaka Duszana Radolsky’ego zastąpił Bogusław Pietrzak. Górnik należy obecnie do ubezpieczeniowej firmy Allianz Polska i ma budżet przekraczający 20 mln złotych. Zatrudniono trenera Henryka Kasperczaka, miała być walka o czołową piątkę ligi, a tymczasem wiosną zabrzanie będą się bronić przed spadkiem.
Polonia, prowadzona przez trenera Marka Motykę, miała spore problemy z otrzymaniem ekstraklasowej licencji. Dostała ją w końcu warunkowo i w lipcu działacze zaczęli kompletować skład. Udało się to na tyle, że poloniści pokonali u siebie Legię Warszawa i zremisowali z “eksportowym” Lechem Poznań 1:1 tracąc gola dopiero w doliczonym czasie gry. Przy okazji Motyka wypromował “szarańczę”, nietypowy sposób rozegrania rzutu rożnego.
Stadionowe kłopoty ma beniaminek ligi, gliwicki Piast. Ponieważ jego obiekt nie spełnia ekstraklasowych kryteriów, podopieczni trenera Marka Wleciałowskiego musieli mecze “u siebie” rozgrywać w Wodzisławiu. Trudno było w tej sytuacji mówić o “atucie własnego boiska”, a przy okazji kibice musieli się pogodzić z 120- kilometrowymi (licząc w obie strony) wycieczkami na mecze.
Odra problemów licencyjno-stadionowych nie miała, gorzej wiodło się jej piłkarzom. Wrócił na fotel trenera zwolniony w Zabrzu Ryszard Wieczorek, w miejsce Janusza Białka, ale zespół -jak przyznał to “nowy – stary” szkoleniowiec – miał problemy z grą w ataku i zdobywaniem bramek.
Skuteczność byłą jesienią bolączką wszystkich śląskich zespołów, poza … Polonią. Tyle, że bytomianie najwięcej też stracili. Górnik i Piast zdobyły w 17 meczach po osiem goli, Ruch – 12, Odra – 14, a Polonia – 21.