Śląskie: Złożyliście deklarację śmieciową, a coś z nią nie halo? Nawet 5 tys.zł kary!

31 sierpnia 2020

0 1 minuta

Nieuczciwie wypełniona deklaracja skończy się mandatem? Tak będzie w Bielsku. [fot. archiwum]

Wybór prosty. Albo zmiana deklaracji śmieciowej, złożone w urzędzie miasta, albo – jeśli coś ze stanem faktycznym jest nie tak – czekać może nawet 5 tysięcy złotych kary! W śmieciach pogrzebią strażnicy miejscy, a efektem tego mogą być surowe kary.

Czytaj także: Jaki nowy rok szkolny? 1 września dzieci wrócą do szkół, czy będzie nauka zdalna?

Do końca września szansa na zmianę deklaracji śmieciowej, później – kary. Nawet po 5 tysięcy złotych. Bielsko-Biała idzie na wojnę z mieszkańcami, którzy podali nieprawdziwe informacje w deklaracjach śmieciowych. Od października strażnicy miejscy mają zacząć kontrolować domy i sprawdzać, czy liczba mieszkańców jest odpowiednia tej w deklaracji. Jeśli nie będzie sprawa trafi do sądu.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

– To jest oszustwo. Oczywiście (..) Najpierw trzeba upomnieć, takie jest moje zdanie. A potem, jeśli się nie dostosują, to już będzie kara – mówi Ewa, mieszkanka Bielska-Białej. – No oczywiście, jak już jakieś przekręty robią, to karać – mówi Władysław, mieszkaniec Bielska-Białej.

Ale na razie urzędnicy dają takim mieszkańcom czas na poprawę deklaracji. Mogą to zrobić do końca września. Później nie będzie już taryfy ulgowej. Jak wyliczają urzędnicy w Bielsku złożonych jest 149 tys. deklaracji śmieciowych. To o 14 tysięcy mniej, niż mieszkańców. Oczywiście niektóre osoby mogą nie mieszkać już w Bielsku-Białej, ale są też tacy którzy mieszkają i nie są zameldowani. Urząd ma już metodę, jak wstępnie sprawdzić, czy ktoś oszukuje.

– Wiemy dokładnie ile średnio rocznie jest wytwarzanych odpadów w gospodarstwach domowych. Średnio to jest 320 kg na osobę. I stąd proste zasady matematyki: dzielimy przez liczbę osób, która wynika ze złożonych deklaracji i patrzymy w punkty, w których te odpady odbieramy. Mamy tych punktów ponad 50, gdzie twierdzimy, że tych odpadów jest zdecydowanie więcej – mówi Piotr Kucia, wiceprezydent Bielska-Białej.

Takie kontrole mają też przynieść miastu oszczędności. Szacuje się, że może to być nawet kilkaset tysięcy złotych w skali miesiąca.