Służba na kredyt?

Policyjne meldunki w dwudziestym pierwszym wieku pisze się na maszynie do pisania. Jednak to, na czym pracują policjanci, schodzi na dalszy plan, bo problemów jest dużo więcej. – Wyliczane i wydzielane jest dosłownie wszystko – mówią anonimowo policjanci – wyjazdy radiowozem muszą być tylko do nagłych przypadków, mamy cięcia w benzynie, cięcia w prądzie, musimy oszczędzać światło, komputery, które są niepotrzebne, drukarki i tak dalej, wszystko jest wyłączane.
Stan polskiej policji doskonale oddaje kondycja komisariatu w Rudzie Śląskiej. Jeśli do racjonalizacji benzyny i prądu dodamy obraz tego, gdzie stróże prawa się przebierają i załatwiają potrzeby fizjologiczne, to nie nastraja to optymistycznie. Jednak Komendant Główny Policji, jeszcze kilkanaście dni temu podkreślał, że policyjny budżet wygląda coraz lepiej. – Budżet policji wszędzie się zwiększa, zwiększa się procentowo. Musimy oczywiście patrzeć, że koszty rosną – mówił Matejuk.
A że rosną, to rząd jest od tego, żeby je uciąć. W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i administracji szuka się oszczędności rzędu miliarda złotych. W tym wypadku, policjanci o dodatkowych pieniądzach mogą na razie zapomnieć. Jak mówi nasz informator: jeżeli chodzi o dodatki i jakieś nagrody, wszystko zostało zawieszone, zostały zawieszone podwyżki, które mieliśmy otrzymać, w tym roku.
Jednak ministerstwo się broni i twierdzi, że takie cięcia są konieczne. Patrząc na te fakty, nie ma się co dziwić, że policyjnych patroli na ulicach jest coraz mniej. Według Ryszarda Grzywy, który w Chorzowie mieszka od kilkudziesięciu lat, wieczorem strach wyjść na ulicę, a jeśli już się wyjdzie trzeba wyostrzyć zmysły. – Jak się coś powie, to później się stawiają, a ja nie dam im rady jak ich jest trzech, czterech. Tu by musiała policja często chodzić – stwierdza Grzywa.
A może ich chodzić jeszcze mniej, bo wielu rozważa odejście ze służby. To zasługa nowego pomysłu MSWiA, że policjanci do osiągnięcia wieku emerytalnego mieliby pracować nie – jak dotąd – 15, a 25 lat.
Dla Rafała Jankowskiego policjanta z Piekar Śląskich, jest logiczne, że ten zawód – w porównaniu do innych – ma specjalne prawa. – Żaden nauczyciel nie doznał jakiejś kontuzji na lekcji, na lekcji nikt nie zginął, a w pracy policjanta, to jest, że tak powiem, codzienność, zdarzyć się może zawsze – przyznaje, Rafał Jankowski, przewodniczący związków zawodowych policji w Piekarach Śląskich.
Józef Kogut, emerytowany policjant podkreśla też, że – prócz nie najlepszych warunków służby – policjanci pracują stanowczo za dużo. – Są to ludzie przemęczeni już, bo niestety policjant jest codziennie “na baczność”, czy noc, czy dzień – uważa Kogut.
Praca w takim trybie, za niewygórowane wynagrodzenie i na zdezelowanym sprzęcie, jeszcze nikomu nie wyszła na dobre. W tym przypadku na dobre nie wyjdzie, ani tym, którzy mają chronić, ani tym, którzy tej ochrony potrzebują.