RegionWiadomość dnia

Śmierć na dworcu

W kiosku Jana Szuby codziennie pojawiają się setki pasażerów. Jednego z nich nie zapomni. – Podszedł, chyba chciał kupić gazetę i upadł. Oczywiście ludzie tutaj, podróżni, szybko dzwonili po pogotowie. Karetka przyjechała po kilku minutach. Półgodzinna reanimacja odbywała się praktycznie pod nogami przechodniów. Mężczyzna zawału nie przeżył. Lekarz stwierdził zgon. Zwłoki zostawił pod opieką policji. Niedostateczną – mówią świadkowie. – Wystawały mu nogi. Ja nie wiem…,ja po prostu nie byłem w stanie tego przełknąć, że on tu leży. Stało się, nie dało się go odratować, ale zabierają go. Karetka go zabiera do kostnicy… – opowiada Łukasz Onyszczuk, świadek wydarzeń.

Ale ciało mężczyzny pod dworcowymi budkami leżało ponad dwie godziny, bo nie miał go kto zabrać. – Procedury i przepisy na to nie zezwalają, żeby karetką pogotowia mogła przewozić zwłoki. I dlatego musiały zostać na dworcu? – To znaczy one były z całym szacunkiem zabezpieczone i na miejscu zostały osoby te, którym te zwłoki zostały przekazane – wyjaśnia Jerzy Wiśniewski, rzecznik prasowy WPR. Tyle tylko, że jak przyznaje rzecznik katowickiej policji, funkcjonariusze na takie sytuacje przygotowani nie są. – Policjanci nie mają na stanie żadnych urządzeń, którymi mogliby w takiej sytuacji zwłoki przykryć. Tak naprawdę przypuszczam, że była to folia, która została gdzieś pozyskana od miejscowych handlowców – uważa nadkom. Michał Gruszczyński, KMP w Katowicach.

A folię policja pozyskiwała czekając na decyzję prokuratury. – W przypadku zgonu naturalnego, powiem szczerze, że nawet nie musieliby nas powiadamiać – wyjaśnia Beata Woźniak-Tuszyńska, prokurator. Policja postanowiła jednak zachować maksimum formalności. Prokurator zapewnia, że decyzję podjęła błyskawicznie. – Poleciłam wydanie zwłok rodzinie. Po uzsykaniu informacji skąd ten człowiek był – wiadomym było, że ma rodzinę, że pochodzi z Jastrzębia Zdroju, polecenie takie policja otrzymała i na tym udział prokuratury się zakończył.

I powinny się rozpocząć działania zakładu pogrzebowego. Powinny, ale się nie zaczęły, bo zakład pogrzebowy odpowiedzialny za transport zwłok ma tylko jeden samochód. W tym czasie był w Bytomiu.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Ciało 39-latka na dworcowej posadzce leżało ponad 2,5 godziny. I choć wszystkie służby o szacunku do zwłok mówią, świadkom poniedziałkowych wydarzeń trudno w tę deklarację uwierzyć.

 

 

 

 

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button