KrajRegionSilesia Flesz

Śmiertelna pasja na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Sezon dopiero się rozpoczął, a już zginęły 2 osoby

Łukasza Naporowski zginął w jaskini Wierna w Ostrężniku pod Częstochową 26 kwietnia, został przygnieciony ponad półtonowym głazem. Dziś podczas szczególnej mszy świętej, u wylotu sąsiedniej jaskini Wiercica spotkali się jego przyjaciele i rodzina. – Będą rodzice Łukasza, który 6 tygodni temu zginął w jaskini Wiernej i przywieźli płytę upamiętniającą, żeby ją poświęcić – oznajmia Grzegorz Skorek, prezes Stowarzyszenia Speleo – Myszków. Płyta zostanie w jaskini ku pamięci i przestrodze. Członkowie Stowarzyszenia Speleo Myszków takie msze organizują od 8 lat. Do tej pory schodzili kilkadziesiąt metrów pod ziemię, by tam wspominać tych, którzy odeszli. – Msza święta czy w kaplicy misyjnej, w bazylice, czy w kościele, czy gdziekolwiek indziej ma tą samą wartość, bo jest to ta sama ofiara – podkreśla ks. prał. Zenon Gajda, parafia Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Zawierciu.

 

Nieważne czy msza odprawiona została pod, czy na ziemi, jak przekonuje Andrzej Mazur ważni są ludzie. Ci, którzy odeszli i ci, którzy o nich pamiętają. – To jest specyficzne towarzystwo, gdzie nikt nie jest dyskryminowany. Każdy ma swoje zadanie, nawet najmniejszy i najsłabszy dostanie jakąś rolę, natomiast uważam, że towarzystwo jest najlepsze. Nie tyle jaskinie i skała, co właśnie ludzie. Pasjonatów ekstremalnych sportów przybywa tu każdego roku, bo na Jurze wszytko można znaleźć w jednym miejscu. – Jest tutaj bardzo wiele możliwości, ale przede wszystkim ta wspinaczka skałkowa czy wspinaczka jaskiniowa, niestety trzeba do tego przygotowania, wiedzy, kondycji doświadczenia i kilku innych elementów, które się na to składają – zaznacza Rafał Gil, wiceprezes Stowarzyszenia Speleo – Myszków.

 

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Jeśli tych elementów brakuje może dojść do tragedii. Jednak nie zawsze winny jest człowiek, czasem przegrywa on w starciu z naturą. Dlatego warto każdą wyprawę szczegółowo zaplanować i zgłosić swoje pomysły odpowiednim służbom. – Jeżeli wybieramy się już do jaskini, dobrze by było zgłosić do GOPR-u chęć takiego wyjścia i mniej więcej czas potrzebny na tę eksplorację. Jeśli po tym czasie dana ekipa nie zgłosi swojego wyjścia, to wtedy będzie dla nas sygnał, że potrzebują pomocy – tłumaczy Adam van der Coghen, Naczelnik Grupy Jurajskiej GOPR.

 

Tylko w tym rozpoczynającym się sezonie było już na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej kilkadziesiąt wypadków, w tym dwa śmiertelne.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button