Snajper w Gliwicach

Niedziela była najgorsza, bo ranne zostały aż dwie osoby, tak jak Agnieszka Kruczek. Śrutu z jej ręki nie potrafili do te pory wyciągnąć lekarze z 2 śląskich szpitali. – Wracałam ze śmieciami i po prostu zostałam zestrzelona od tyłu. W ogóle nawet nie miałam gdzie uciec.
Mieszkańcy Ligoty Zabrskiej mają swoje podejrzenia. Uważają, że strzelec mieszka w ich sąsiedztwie. Policja od ponad 2 tygodni bada sprawę. Zabezpiecza ślady, spisuje zeznania. – Domysły to jest za mało aby kogoś zatrzymać, czy też dokonać jakiegoś radykalnego przeszukania mieszkania. Trzeba zebrać pewne informacje dane, które pozwolą nam na stwierdzenie, że na pewno jest to ten mieszkaniec, ta osoba – powiedział podkomisarz Marek Słomski.
Jedno udało już się ustalić: mężczyzna strzela z bardzo silnej wiatrówki, z której bez problemu można przebić blachę. I właśnie siła tej strzelby powinna już dawno pomóc w ustaleniu sprawcy.
Mimo takiego rejestru i informacji od ofiar snajpera policja nie potrafi schwytać mężczyzny. Mężczyzny, który z każdym dniem strzela co raz częściej i co raz celniej.